Już od dawna wiem, że mieszkam na lokalnym biegunie zimna. Śnieg zawsze utrzymuje się tu dłużej, kwiaty kwitną później niż choćby kilka kilometrów stąd. Zima może dać się we znaki, ale dostarcza też niezapomnianych wrażeń estetycznych. Mimo wszystko - lubię, dopóki temperatura nie spada poniżej -20, a śniegu nie spadnie na raz więcej niż 20 cm.
Tak było wczoraj, nasze osiedle i droga do niego w promieniach popołudniowego słońca:
Lubię te zdjęcia. Góra w rzeczywistości robi większe wrażenie, ale podobają mi się kolory śniegu: różowo-lila-niebieskie. Zupełnie jak na obrazach Fałata.*

Słońce chowa się za górą i kolory gasną...
Rano wyglądam przez okno na poddaszu, ogród śpi pod grubą pierzyną śniegu.
---
*O, na przykład tu, tylko pejzaż inny:
![]() |
Julian Fałat "Zima na Polesiu". Źródło: desa.pl |
I sanie do tego jeszcze!!!
OdpowiedzUsuńTaka zime lubie!
Sani to chyba nikt na naszym osiedlu nie ma, ale trzeba uważać, bo po tej drodze dzieciarnia zjeżdża na sankach. A może psi zaprzęg? ;)
UsuńBardzo się ucieszyłam, że natrafiłam na tego bloga. Cudownie jest czytać o Tobie i Twoim domku, który jest całkiem nie daleko mnie. :)
OdpowiedzUsuńGorąco pozdrawiam!
Cieszę się, mam nadzieję, że będziesz tu zaglądać :)
UsuńPozdrawiam!
oczywiście :)
OdpowiedzUsuńPięknie, pięknie,
OdpowiedzUsuńO jak miło, że pamiętasz Fałata, właśnie taki jest ten kolorowy śnieg :)
Pozdrawiam,
M.
Cudowna ta zima u Ciebie :)
OdpowiedzUsuńAż chce się tam być.
Pozdrawiam pięknie i zazdroszczę z lekka...
To już historia, dzisiaj było całkiem wiosennie :)
UsuńPozdrawiam!