czwartek, 23 stycznia 2014
Nareszcie?
Powrót zimy. Już tu była na początku grudnia, obficie sypnęła śniegiem, potem całkiem się wycofała. Trawa się zazieleniła, z zagajników słychać było już śpiew kosów. Teraz to wszystko znikło, jakbym podróżowała w czasie. Po raz pierwszy tej zimy wyciągnęłam z szafy kożuch; grzeje cudownie, przy -7 można założyć na podkoszulek. Jadąc samochodem podziwiałam krajobraz jak z bajki. Wczoraj było mgliście i wszystkie drzewa - przydrożne i na zboczach gór - są grubo polukrowane szadzią, lekko przyprószone śniegiem. Żałowałam, że nie mogę jednocześnie prowadzić i robić zdjęć. Na pocieszenie zrobiłam kilka kadrów podwórzowych. Czekałam na wiosnę, teraz podziwiam doskonałość śnieżnych gwiazdek. Tak też jest dobrze.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Kożuszek... pamiętam jedną zimę, mroźną straszliwie. Na studiach, podczas czekania na przystankach był idealny.
OdpowiedzUsuńZamawiam, zamawiam, zamawiam więcej zdjęć z Twoich okolic Tarninko.
Pozdrawiam cieplutko,
Ania
Postaram się zrealizować zamówienie, tym bardziej, że już niedługo będę miała wiele okazji do spacerów (a nawet obowiązek dalekiego spacerowania).
UsuńPozdrawiam!
A jak pięknie, i też czekam na zdjęcia.
OdpowiedzUsuńTarninko, następnym razem stań gdzieś na poboczu i pstrykaj ;)
OdpowiedzUsuńchętnie obejrzę te bajkowe widoczki :)