niedziela, 31 sierpnia 2014

Kto przygarnie kotka?

Obrodziło nam w tym roku kotami. Oczywiście chciałam temu zapobiec, jednak ani Kicia, ani Nieśmiałek, o których już kiedyś pisałam, nie dały się oswoić na tyle, żeby je można było wziąć do weterynarza. Bardzo chętnie za to przychodziły po jedzenie... Powiem więcej, aktywnie się go domagały (zwłaszcza Nieśmiałek jest dobry w wymuszaniu). No i tak dobrze te koteczki odkarmiłam, że wiosną doczekały się sporego przychówku: Kicia urodziła cztery kocięta, a Nieśmiałek, malutka, chudziutka jednoroczna koteczka, urodziła pięć! I co ja z nimi zrobię? Kociaki od Kici są gdzieś w okolicy i zaglądają do mnie tylko od czasu do czasu, ale Nieśmiałek zainstalował swoje potomstwo u mnie na stałe. A ja niestety nie jestem w stanie utrzymywać ich wszystkich i jeśli nie znajdą domów, to częścią z nich zapewne zajmie się dobór naturalny...

Dlatego, jeśli ktoś chciałby mieć słodkiego, milutkiego kotka (zapewniam, że są urocze), bardzo proszę o kontakt. Dwa są bure klasyczne, dwa szaro-białe, jeden bury w białych skarpetach i z biała krawatką. Tygrys, Smutas, Oczko, Netoperek i Bezimienny (imiona robocze). Podejrzewam, że wszystkie z wyjątkiem Oczka są kocurkami (ale nie jestem pewna). Zobaczcie, jakie są śliczne!

 Tygrys i Smutas z mamusią.


Po lewej Netoperek, po prawej Oczko.


 Tygrys z mamusią po lewej, Netoperek i Tygrys po prawej.


Bezimienny, Netoperek, Tygrys i ich mama.


Netoperek.


Netoperek z mamą.


Cała rodzina w komplecie.


Nieśmiałkowi naprawdę należą się wyrazy uznania, że sam taki mizerny i drobniutki, a tak pięknie wychował wszystkie pięć kociąt. Jest naprawdę wspaniałą matką! Co nie zmienia faktu, że problem jest. Mam nadzieję, że znajdzie się ktoś, kto przygarnie choć jednego.

Kotki urodziły się na początku czerwca, wiec mają teraz trzy miesiące. Są już w zasadzie samodzielne, wszystko jedzą i spokojnie można je oddzielić od matki.


czwartek, 28 sierpnia 2014

PÓŁKA Z KSIĄŻKAMI: 200 lat "Mansfield Park"

 

Piękne panny na wydaniu z szacownych (choć niekoniecznie majętnych) rodzin, w zwiewnych, białych sukienkach w stylu empire, w wiązanych pod brodą kapeluszach-budkach; dziedzice wielkich fortun lub, przeciwnie, młodsi synowie bez szans na majątek; pikniki, bale i tańce, podwieczorki z muzyką, oczywiście wykonywaną na harfie przez owe powabne panny, wizyty i rewizyty; sielanka angielskiej prowincji, bujne ogrody, pachnące różami w rozkwicie lata i miłosne perypetie, zawsze prowadzące najlepiej dobrane pary na ślubny kobierzec, choć drogami zazwyczaj krętymi – z tym właśnie kojarzy się świat książek Jane Austen. Brzmi jak wstęp do taniego romansidła, ale powieści Jane Austen na pewno tanimi romansidłami nie są.
 
Nie jestem pewna, kiedy po raz pierwszy zetknęłam się z jej twórczością, ale wydaje mi się, że było to w czasach szkolnych, kiedy obejrzałam w telewizji serial BBC „Duma i uprzedzenie” ze słynną (i wielokrotnie cytowaną przez popkulturę – patrz np. Bridget Jones) rolą Colina Firtha wcielającego się w postać pana Darcy. Potem były inne filmy i seriale, i próba, również w czasach szkolnych, przeczytania „Sense and sensibility” w oryginale. Bardzo mnie ta lektura zmęczyła (być może względu na niedostateczną wówczas znajomość angielskiego, a może dlatego, że w dorobku Austen „Rozważna i romantyczna” najmniej mi się podoba, o czym się niedawno przekonałam), rzuciłam ją po kilku rozdziałach i do książek panny Austen przez długie lata już nie wróciłam. Aż do tego (już ubiegłego) lata. Właśnie w tym roku minęła dwusetna rocznica wydania „Mansfield Park” (książka wyszła drukiem w maju 1814 roku) - natknęłam się na jakiś rocznicowy artykuł w Internecie, co zainspirowało mnie do nadrobienia zaległości i zapoznania się z tą i pozostałymi powieściami Jane Austen. Wcześniej nic mnie do tego nie skłaniało, historie uważałam za błahe, a przecież znałam je już z filmów. Błąd, bo wśród lepszych i gorszych ekranizacji - książek w ogóle - nie pojawiła się jeszcze chyba taka, która w pełni oddałaby sprawiedliwość literackiemu pierwowzorowi i być może nigdy się nie pojawi.
  



** Po lewej: bursztynowy krzyżyk i dwa naszyjniki - moja ilustracja jednej z istotnych scen w "Mansfield Park" **


Postać Jane Austen to w całej historii literatury zjawisko niezwykłe. Czy komuś jeszcze udała się sztuka utrzymywania przez 200 lat na "światowych listach bestsellerów"? Jej książki, choć można je zaklasyfikować jako komedie lub romanse, są jednak podszyte czymś znacznie głębszym, niż chęcią dostarczenia czytelnikowi rozrywki. Jane Austen to wnikliwa obserwatorka społeczeństwa, znawczyni ludzkiej natury, promotorka oświecenia kobiet i prekursorka feminizmu. Obdarzonej mądrością, błyskotliwą inteligencją i wyrafinowanym poczuciem humoru (oraz prawdopodobnie dosyć poślednią urodą i zdecydowanie niewystarczającym majątkiem), z pewnością ciężko jej było żyć w wąskich ramach, w które kobiety wtłaczało społeczeństwo Anglii początku XIX w. Ale w jej książkach próżno szukać głosu zgorzkniałej starej panny. 

 „Mansfield Park” to powieść szczególna w dorobku Austen. Pierwsza napisana przez dojrzałą pisarkę; jej poprzednie (i najsłynniejsze) książki były przeróbkami utworów pisanych przez bardzo młodą Jane. Poważna w tonie, choć nie brak w niej tak charakterystycznej dla Jane Austen ciepłej ironii. (W ogóle "ironia" to słowo-klucz w pisarstwie panny Jane; czytając jej książki trzeba się stale mieć na baczności, czy aby narratorka nie stroi sobie właśnie żartów z bohaterów albo z czytelników; również wiele z jej postaci wypowiada się w sposób cudownie ironiczny, a czasem sarkastyczny). „Mansfield Park” jest książką równie niepozorną, co jej główna bohaterka, małomówna i trzymająca się w cieniu Fanny Price. Akcja toczy się rytmem od spaceru do kolacji, a najbardziej ekscytujące wydarzenia, w których uczestniczy bohaterka, to całodzienna wycieczka do posiadłości narzeczonego kuzynki (dzięki tej wyprawie dowiedziałam się co to takiego jest ha-ha, a także barouche - po polsku: kalesza) oraz próby do domowego przedstawienia teatralnego, w których zresztą Fanny odmawia aktywnego udziału. Jest jeszcze rozdzierający serce dylemat: który naszyjnik założyć na bal? Nie, nie piszę tego ironicznie, scena z wyborem naszyjnika jest naprawdę jedną z najważniejszych w powieści i w całej krasie prezentuje nieskazitelny charakter Fanny i jej umiejętność postąpienia właściwie w każdej sytuacji.


** Po lewej ilustracja C.E. Brocka do wydania "Mansfield Park" z 1908 r. Źródło: www.mollands.net **
 

„Mansfield Park” można odczytać jako głębokie studium charakterów i traktat o moralności. Fanny Price, choć nieśmiała, cicha i niepozorna, wykazująca daleko posuniętą niechęć do bycia w centrum uwagi, jest również bardzo inteligentna, ma rozwinięty zmysł obserwacji, niezależność opinii i trafność osądów. Paradoksalnie, ta skromna dziewczyna jest chyba najsilniejszą i najbardziej niezależną z austenowskich bohaterek. Dziesięcioletnia Fanny, najstarsza córka spośród licznej gromadki rodzeństwa, została oddana pod opiekę arystokratycznych, bogatych krewnych. W posiadłości Mansfield Park dorasta i zmienia się w kobietę, a także uświadamia sobie, że uczucia, którymi darzy swojego kuzyna Edmunda, towarzysza i jedynego przyjaciela, nie są wcale z gatunku tych siostrzanych. (Co nie jest niestosowne w sposób, w jaki dziś moglibyśmy na to patrzeć; jedyna niestosowność takiego związku wynika z faktu, że Fanny jest biedna, a od Edmunda oczekuje się, że znajdzie majętną żonę). Jednak gdy w sąsiedztwie pojawia się piękna, utalentowana i błyskotliwa Mary Crawford, Edmund wkrótce znajduje się pod jej urokiem. Zanim w ostatnim rozdziale (jak zwykle u Jane Austen – i za to właśnie ją lubię) każdy z bohaterów dostanie to, na co zasłużył, Fanny odrzuci wygodne pozory szczęścia, wykaże się niezłomnością postanowień i hartem ducha. Nie ulegnie namowom i nigdy nie straci z oczu swojego wewnętrznego moralnego drogowskazu. „We have all a better guide in ourselves – mówi Fanny – if we would attend to it, than any other person can be.”


** Po lewej: współczesna ilustracja inspirowana "Mansfield Park" autorstwa Jennifer Jermantowicz (źródło: pasaii.com) - tak właśnie wyobrażam sobie Fanny; po prawej: okładka jednego z wydań Penguina; wspominałam, że moment z naszyjnikami jest bardzo istotny? **


niedziela, 17 sierpnia 2014

Lato 2014 we wspomnieniach: sianokosy

Tak, nadeszła już ta pora, że lato można w s p o m i n a ć. W ogrodzie pachnie jabłkami, cienie kładą się coraz dłuższe, słońce coraz niżej wędruje po niebie i (kiedy się pojawia) już nie praży niemołosiernie, a przyjemnie grzeje. Mam nadzieje, że po wielu tygodniach deszczu, burz i nawałnic w końcu ustali się sucha pogoda, już chłodniejsza. Nie żal mi, czekam na jesienne wyże. Jesień w górach też jest piękna.

A tak było w czerwcu:




  

  

  

  
Zdjęcia z mojej najbliższej okolicy.

piątek, 1 sierpnia 2014

70 lat temu...





"Miłość". Aga Zaryan śpiewa wiersz Krystyny Krahelskiej.
Utwór z płyty "Umiera piękno" wydanej w 2007 r. w 63. rocznicę Powstania Warszawskiego.