niedziela, 24 czerwca 2012

Gościu, siądź pod mym liściem! Syrop z kwiatów lipy


       Gościu, siądź pod mym liściem, a odpoczni sobie!
       Nie dójdzie cię tu słońce, przyrzekam ja tobie,
       Choć się nawysszej wzbije, a proste promienie
       Ściągną pod swoje drzewa rozstrzelane cienie.
       Tu zawżdy chłodne wiatry z pola zawiewają,
       Tu słowicy, tu szpacy wdzięcznie narzekają.
       Z mego wonnego kwiatu pracowite pszczoły
       Biorą miód, który potym szlachci pańskie stoły.
       A ja swym cichym szeptem sprawić umiem snadnie,
       Że człowiekowi łacno słodki sen przypadnie.
       Jabłek wprawdzie nie rodzę, lecz mię pan tak kładzie
       Jako szczep napłodniejszy w hesperyskim sadzie.

Lipa ma rację, że się tak zachwala, a siadywać pod nią lubił nie tylko Kochanowski. Ja też lubię i na szczęście mogę to robić do woli. Zaraz obok mojego tarasu rośnie sobie pokaźna lipa. Od kilku dni w całym ogrodzie unosi się ten nieziemski zapach lipowych kwiatów! (Mój ulubiony, na równi z zapachem konwalii). W pachnących gałęziach zwieszających się nad tarasem, wesoło brzęcząc, pracowicie uwijają się... pszczoły, chciałoby się napisać. Ale prawdę mówiąc, są to głównie trzmiele. Pszczoły niestety są w ostatnich latach w odwrocie, a zresztą z jakichś niewyjaśnionych przyczyn wolą u mnie białą koniczynę. Ale cieszę się, że przynajmniej trzmiele jeszcze dają sobie radę. Miodu z własnej lipy miała nie będę, będzie natomiast herbatka z z suszonych kwiatów i kwiatowy syrop.


Zbierając zioła (w tym również kwiaty) warto pamiętać o kilku zasadach. Wybierając się na zbieranie ziół najlepiej zaopatrzyć się w wiklinowy koszyk. Zbieramy je w dzień słoneczny, przed południem, gdy rosa już obeschła, a rośliny jeszcze nie przywiędły od upału. Wtedy stężenie olejków eterycznych jest najwyższe. Zioła można też zbierać późnym popołudniem. Oczywiście zbieramy je tylko z terenów czystych, z dala od uczęszczanych dróg i innych źródeł zanieczyszczeń. Po zebraniu już ich nie płuczemy.

Na zbiór kwiatów lipy mam tylko dzisiejszy dzień, przez ostatnie kilka dni intensywnie padało, a od jutra znowu zapowiadane są deszcze. Zabieram się więc do pracy, jeszcze tylko podam przepis na syrop z lipy:

Składniki:
1 litr wody
1 kg cukru
miska kwiatów lipy (bez przylistków)
2 cytryny
ewentualnie odrobina kwasku cytrynowego

Przygotowanie:
Przebrane kwiaty wkładamy do garnka. Wyszorowane cytryny kroimy na drobne kawałki i wykładamy na kwiaty. Zalewamy gorącym syropem z cukru i wody (i kwasku). Syrop powinien przykryć wszystkie kwiaty. Garnek przykrywamy i odstawiamy na 48 godzin. Następnie przelewamy syrop przez sito lub gazę, wyciskając dokładnie kwiaty. Gotujemy przez chwilę i przelewamy do wyparzonych butelek.

 

środa, 20 czerwca 2012

Sianokosy

Po tygodniach ponurych i deszczowych od kilku dni nareszcie mamy prawdziwe lato. Słońce, upały i wieczorne burze (oby tylko niezbyt gwałtowne). W całej okolicy praca wre, na łąkach wyrastają kopki z sianem. Uwielbiam ten pejzaż i wieczorny zapach siana, sączący się przez otwarte okna. Tak, na tutejszych małych (i przeważnie dosyć jałowych) skrawkach ziemi rolnictwo wciąż jest bardzo malownicze. Aż żałuję, że nie zapytałam wczoraj sąsiada, czy mogę go sfotografować przy pracy - używa konnego zaprzęgu. Ale myślę, że jeszcze nadarzy się okazja.
Ostatni rzut oka na moją łąkę, zanim pójdzie pod ostrza.













































To "łąka łąkowa". Mam też "łąkę" w ogrodzie, ta jeszcze poczeka na koszenie aż rozsieją się nasiona kwiatów.

poniedziałek, 11 czerwca 2012

Stylowe gadżety kibica (kibicki) reprezentacji

W ciągu ostatnich kilku dni świat zmienił się nie do poznania! Zamiast panów Tuska i Kaczyńskiego bohaterami wszystkich serwisów informacyjnych zostali Lewandowski i Błaszczykowski, no i oczywiście nowa gwiazda Tytoń. Fajne są z nich chłopaki, więc na tę zmianę nie narzekam, mogę nawet powiedzieć, że jest cudownie odświeżająca. Mogłoby się wydawać, że cały świat wstrzymał oddech i oprócz Euro 2012 nic się nigdzie nie dzieje. Cóż, trwajmy chwilę w tej ułudzie.
Nie jestem jakoś szczególnie zainteresowana piłką nożną, a prawdę mówiąc w ogóle, ale atmosfera tak mocno podsycana przez wszystkie media i mnie się udzieliła. Zresztą nie może być inaczej - nawet w mojej okolicy, z dala od wielkich aren sportowych, można zauważyć samochody udekorowane biało-czerwonymi chorągiewkami. Piątkowy mecz z Grecją śledziłam w radiu w samochodzie - miałam parę spraw do załatwienia w Krakowie. Jak cudownie jeździło się po mieście, jak nigdy! Wszyscy mieszkańcy zasiedli przed telewizorami w domach, w pubach albo wybrali się do strefy kibica, miałam ulice tylko dla siebie.
Podoba mi się ta atmosfera karnawału, która ogarnęła cały kraj. Chyba jeszcze nigdy nie widziałam tylu Polaków cieszących się z tego, że są Polakami. Tak powinniśmy obchodzić wszystkie nasze święta narodowe. Cieszmy się więc tym karnawałem póki trwa (nie będę w tym momencie przypominać, co zwykle po karnawale następuje ;)).

O ile rozumiem chęć zamanifestowania poparcia dla swojej drużyny, potrzebę przynależności do grupy i zabawy, o tyle wszystkie te tandetne "zabawne" gadżety związane kibicowaniem budzą mój estetyczny sprzeciw. Całe to poliestrowe paskudztwo (pewnie jeszcze made in China), bleee...
A przecież można by inaczej: ładnie i stylowo. Dlatego przygotowałam kilka inspiracji. Oto moje propozycje dla wymagających kibicek naszej drużyny na Euro 2012. Zacznę od tych wyciągniętych z szafy, a zakończę tymi, które specjalnie wykonałam na tę okazję.



Znakiem rozpoznawczym kibica jest szalik - wiadomo. Ale wymagająca kibicka nie będzie oczywiście owijać swojej szyi byle czym. Moja propozycja to Polski Jedwab z Milanówka. Ten biały jedwabny szaliczek w czerwone grochy kupiłam już parę lat temu, w celu całkiem niesportowym, jednak myślę, że świetnie się nada na tę okazję.




















Kiedy atmosfera zrobi się już naprawdę gorąca, zapewne będziemy chciały zdjąć szalik. (Być może w celu wywijania nim nad głową ;)). Wtedy szyję będzie przyozdabiać naszyjnik, np. taki z czerwonych korali. Również mam go już od paru lat (prezent od siostry) i bardzo lubię. Teraz może wystąpić w nowej roli.




















Paniom, które lubią biżuterię polecam też kolczyki (klipsy). Te wykonałam według własnego pomysłu z czerwonego i białego korala oraz srebra. Często je noszę, a na tę okazję będą idealne!


















Teraz pora na akcesoria, które wczoraj wykonałam specjalnie z myślą o turnieju. Biało-czerwony pasek upleciony z bawełny. Pięknie będzie się prezentował z białą koszulową bluzką.




















Oczywiście żadna kobieta nie ruszy się z domu bez torebki. Mamy lato, a moja ulubiona letnia wersja torebki to koszyk. I taki właśnie niewielki koszyk-torebkę w barwach narodowych wczoraj sobie uszyłam.
















Całość prezentuje się tak. Na nogi proponuję włożyć czerwone baletki.







































Teraz możemy już spokojnie w pięknym stylu udać się na stadion, do strefy kibica albo pubu. Lub też po prostu zasiąść na kanapie przed telewizorem z przyjaciółmi i rodziną :).
Przy okazji nie mogę nie podzielić się spostrzeżeniem, że naprawdę mamy szczęście mieć tak piękne barwy narodowe. Połączenie bieli i czerwieni przywodzi na myśl lato, słońce, radość. Dziś wieczór zetrą się żółto-niebiescy z żółto-niebieskimi. A drużyna BIAŁO-CZERWONYCH zmierzy się z Rosjanami we wtorek, na Stadionie Narodowym w Warszawie o 20.45 (to zadziwiające, jak wiele wiem o tym turnieju, zważywszy, że w ogóle nie interesuję się piłką). Kibicujmy naszym chłopakom i wierzmy w zwycięstwo. A torebkę będę nosić też w środę i przez całe lato, niezależnie od wyniku meczu ;).

niedziela, 10 czerwca 2012

Migawki z kuchni

Kuchnia już chyba od paru tygodni jest po renowacji, więc czas najwyższy na prezentację. Na razie tylko parę detali, być może kiedyś odważę się pokazać plan ogólny, ale wciąż brakuje jeszcze paru końcowych akcentów.

Ściany ostatecznie zdecydowałam się pomalować na szaro i jestem bardzo z tego zadowolona. Mój pierwotny plan zakładał biel, ale kiedy zabrałam się za malowanie kuchni (po tym, jak uporałam się z łazienką) kończyła mi się właśnie biała farba. Sobota po południu, sklep już raczej zamknięty, a zresztą i tak nie chciałoby mi się jechać, postanowiłam więc zmieszać resztkę białej farby z szarą, która została mi z salonu. Strzał w dziesiątkę, czasem jednak warto zdać się na przypadek. Biel byłaby tu nijaka, a szarość pięknie podkreśla ciepłą barwę szafek i tej prostej półeczki, którą zamontowałam nad stołem. Teraz mam mój sielski komplet śniadaniowy zawsze pod ręką.

Na pocztówkach pod półką trochę retro-dizajnu...




















I trochę na parapecie - kremowe radio w stylu lat 50 (jakość dźwięku nie jest powalająca, ale wizualnie świetnie się wpasowało w wystrój).


















I trochę koloru:




















Na tym zakończę dziś relację z kuchni. A jutro zapraszam na specjalny post z okazji Euro 2012 (tak, tak, nie mogę przecież zignorować tego wydarzenia)! Będzie parę podpowiedzi, jak się przygotować do stylowego kibicowania naszej reprezentacji :)

niedziela, 3 czerwca 2012