sobota, 21 stycznia 2012

Ogród warzywny – inspiracje

Jeśli byłabym zmuszona wybrać pomiędzy dekoracyjnością a praktycznością, wybrałabym… praktyczność. Sama się temu dziwię, bo estetyczna strona życia jest dla mnie bardzo ważna. Na szczęście tego wyboru nie trzeba dokonywać zbyt często. Sztuczka polega na tym, żeby połączyć funkcję użytkową z ozdobną, albo po prostu nauczyć się dostrzegać piękno rzeczy zwykłych i użytecznych. Ogród, który się tylko podziwia? To nie dla mnie! Wiejski ogród nie może się przecież obyć bez warzywniaka, ale warzywniak też może być ozdobą ogrodu. 
Mój warzywniak jest w tej chwili jeszcze w sferze marzeń i planów… Oto kilka inspiracji:


Zdjęcie ze strony www.husohem.se


Niewielki ogródek ziołowy



































Grządki wzniesione ogrodzone deskami to coś, co mam zamiar zastosować u siebie.

Zdjęcia ze strony juliasvitadrommar.blogspot.com



Znalezione w sieci. Autor nieznany.
Sielsko i bujnie.


A to już kadry z filmu "It's complicated". W roli głównej Meryl Streep. Partnerują jej pomidory, buraki i kapusta (oraz Alec Baldwin). Co prawda podejrzewam, że to nie ogród, który sobie tak po prostu rośnie, a raczej scenografia stworzona na dni zdjęciowe, ale i tak jest pięknie, prawda?



piątek, 20 stycznia 2012

Sezon ogrodniczy 2012 uważam za otwarty!

W środę dokonałam pierwszych w tym roku zakupów ogrodniczych. Co prawda w sklepach ogrodniczych jeszcze w najlepszym razie przedwiośnie, ale podstawowe artykuły są. Kupiłam ziemię, doniczki i nasiona, a wczoraj zainaugurowałam prace ogrodnicze w sezonie 2012! (Na razie jeszcze nie wychodząc do ogrodu :)).

Kobea
Jeśli ktoś chciałby mieć u siebie to pnącze, o którym pisałam tutaj, to przypominam, że już czas wysiać nasiona. Ja już to zrobiłam. "Podręcznikowy" termin wysiewu to dopiero luty-marzec, ale kobea potrzebuje dosyć dużo czasu, żeby wykiełkować, a potem wejść w fazę kwitnienia, więc im wcześniej ją wysiejemy, tym wcześniej doczekamy się kwiatów. U mnie było to w drugiej połowie lipca lub w sierpniu, nie pamiętam dokładnie. Rekompensatą za długie oczekiwanie na kwiaty jest to, że kobea nie przestaje kwitnąć do samych przymrozków, a masa liści i pędów też jest dekoracyjna.

Koleus Blumego
Plectranthus scutellarioides synonim Coleus blumei (istnieją też inne nazwy łacińskie), popularnie zwany pokrzywką. To roślina, którą mogę polecić wszystkim zapracowanym i leniwym, którzy jednak chcieliby mieć na swoim balkonie coś kolorowego. Rośnie rzeczywiście jak pokrzywa i wybaczy nam chyba wszelkie możliwe błędy pielęgnacyjne. Wystarczy podlewać i może od czasu do czasu zasilić nawozem. Można rozmnażać z nasion, ale najłatwiej z sadzonek pędowych. Żeby roślina ładnie się rozkrzewiała, wierzchołki pędów należy uszczykiwać lub właśnie ucinać końce pędów z kilkoma parami liści, w ten sposób zyskując sadzonki, które można ukorzeniać w wodzie. Tak postępując, z jednej rośliny możemy w ciągu sezonu otrzymać ilość wystarczającą na obsadzenie całego balkonu, bo nasza populacja będzie rozrastać się w tempie wykładniczym! (Oczywiście z genetycznego punktu widzenia to nie populacja, lecz jeden osobnik w wielu klonach). Starsze rośliny robią się brzydkie, więc jesienią najlepiej znów pobrać sadzonki i zacząć całą zabawę od początku.

Zlitowałam się wreszcie nad zaszczepkami, które od jesieni trzymałam w wodzie i  posadziłam je do doniczek. Istnieje wiele odmian o przeróżnych kolorach i kształtach liści, ale mnie najbardziej podoba się właśnie ta najpowszedniejesza i właśnie o tej porze roku. Latem, w pełnym słońcu, liście staną się intensywnie purpurowe, z zielonym tylko samym brzeżkiem. Teraz - jasna zieleń, różowy i biały. Dla mnie to kolorystyczna kwintesencja wiosny!










Mój kuchenny miniogródek ziołowy
A w nim rozmaryn, mięta, pietruszka. Ciekawe dlaczego kolor zielony tak bardzo pasuje do "terakotowego"?






































A jutro "prac ogrodniczych" ciąg dalszy!

niedziela, 15 stycznia 2012

Czy ktoś narzekał?

Wiadomo, że Polakowi nie można dogodzić i zawsze znajdzie sobie coś, na co będzie mógł narzekać. Tyle było na przykład biadolenia, że śniegu nie ma... Nie było - to teraz jest, proszę bardzo. Tylko... nie ja o to prosiłam. I chętnie ponarzekam.






































Zamieć śnieżna (myślę, że tak to można określić) trwa już od kilku dni. O, tak, jest pięknie! Wszystko przykryte nieskalanym białym puchem. Szkoda tylko, że tego puchu jest tak dużo... Jutro będę musiała jakiś (auto)bus złapać, przedarłszy się uprzednio na piechotę do drogi głównej. Nie ma mowy, żebym dała radę ruszyć samochód.... Zaspy takie, że nawet nie widać gdzie droga, a gdzie pole. Rozkosze życia na wsi.


Lecz póki co, rozkoszuję się książką przy kominku i wyjadam ostatnie produkty z lodówki :)

czwartek, 12 stycznia 2012

Dzisiaj

Powoli i nieśmiało zaczyna do mnie zaglądać wiosna. Pojawiają się kolory, w moich domowych roślinach już żywiej zaczynają krążyć soki i na dłuższą chwilę wpadł mi dziś do pokoju promień słońca...

























Lampka na stole to siostra tej, o której pisałam tutaj. Z powodu "przerwy chorobowej" duże domowe projekty na razie zostały zawieszone, a do łask wróciły małe robótki. I pstrykanie zdjęć :)


wtorek, 10 stycznia 2012

Są takie dni...

Są takie dni, że nie ma rady - trzeba ratować się koloroterapią! Na przykład dziś, kiedy za oknem... szaro-buro, myślicie? O, nie! Za oknem było biało-biało, śniegu po kolana. "Całe szczęście", że jestem chora, bo nie wiem, czy mój samochód poradziłby sobie z nieodśnieżoną drogą...
W każdym razie, kilka kropel koloru dobrze zrobi na pewno nie tylko mnie.








































Początkiem tej barwnej chwili wytchnienia był mój pomysł na "rewitalizację" starego stolika z Ikei. Przyznam się, że sama mam na koncie zakup paru stolików Lack, ze względu na niską cenę, a wysoką praktyczność. Ten jednak konkretny egzemplarz zjawił się w moim domu sama nie wiem, jakim sposobem. Okleina zaczęła już z niego obłazić i najłatwiej byłoby go po prostu wyrzucić. Jednak pójście na łatwiznę nie leży w mojej naturze i postanowiłam dać mu jeszcze drugie życie. Do tego celu użyłam tkaniny również z Ikei - jest to tkanina pokryta cienką warstwą tworzywa, taka nowocześniejsza i przyjemniejsza wersja ceraty. Oto efekt:
























Na razie stolik stanął w pokoju gościnnym. Jego docelowe przeznaczenie zaprezentuję za kilka miesięcy, wtedy, kiedy cały świat, a nie tylko jeden mały stolik, będzie dyszał kolorami!

niedziela, 8 stycznia 2012

Po przerwie

Witam po przerwie świąteczno-noworocznej! Tak, nareszcie nadszedł, już nawet jakiś czas temu, długo oczekiwany 2012. Co nam przyniesie? Nie odważę się prognozować losów kraju i świata, ale mogę z dużą dozą prawdopodobieństwa przewidzieć, jakie tematy w tym roku zdominują mój blog.
Po pierwsze: remont. Właśnie zaczęłam wcielać w życie wizję mojego domu marzeń. Początkowy etap, realizowany głównie przy użyciu dużej ilości białej farby, jest mało fotogeniczny, więc na razie zdjęć z tych prac nie będzie. Zaczekam, aż pokoje zaczną przybierać swój docelowy wyraz. Po drugie: powrócą, i to już niedługo, tematy ogrodnicze. Na pewno nie jestem jedyną ogrodomaniaczką, która już snuje plany zasiewów i nasadzeń. Ile z tych planów uda mi się zrealizować pozostaje wielką niewiadomą, ale przecież wszystko zaczyna się od marzeń. A w przerwach pomiędzy jednym a drugim tematem na pewno nie zabraknie przeróżnych małych robótek.

A żeby ten wpis czymś ubarwić, oto kilka ujęć zimowej martwej natury.