poniedziałek, 31 grudnia 2012

To ja - twoja przeszłość

Powraca do mnie od czasu do czasu pewna myśl: a może by tak nauczyć się czeskiego? Na przykład dziś, w ostatni dzień starego roku, kiedy słucham tej piosenki Jaromira Nohavicy...



Oto jestem. Ja, twoja przeszłość.
(...)
Na gałęzi jabłoni nie wyrosną figi, z pokrzyw nie wyrośnie las...

Żebyśmy o tym pamiętali i żebyśmy hodowali coś lepszego niż pokrzywy - tego sobie i Wam życzę na rok 2013.

A teraz wracam do łóżka słuchać muzyki. Wirus, który krąży po okolicy, dzisiaj dopadł i mnie. Dobrze, że nie wierzę, że jak w Sylwestra, tak i w całym roku :).



niedziela, 30 grudnia 2012

Święta - już we wspomnieniach


Ponieważ Boże Narodzenie jest tylko raz w roku, musi zostać uczczone odpowiednio długim wpisem - czytaj: będzie dużo zdjęć. Właściwie nie będą to zdjęcia z samego wydarzenia, a chwila przed i chwila po (kiedy już uporałam się z bałaganem, który powstał w międzyczasie). Nie umiem robić zdjęć reportażowych, nie znoszę zdjęć pozowanych typu "rodzina przy świątecznym stole". Jeśli na moich zdjęciach pojawiają się ludzie, to prawie zawsze jako maleńkie sylwetki gdzieś w oddali, które za chwilę będę starała się dogonić. Jestem zdania, że miłe chwile lepiej przechowują się we wspomnieniach niż na fotografiach, wolę je po prostu przeżywać. Jakoś nie wyobrażam sobie sytuacji, kiedy zapraszam gości, a potem wyciągam aparat i zaczynam pstrykać fotki (co innego goście, oni rzecz jasna mają prawo do pstrykania, jeśli sprawia im to przyjemność). Do fotografowania zostaje mi więc "martwa natura" i pejzaż od czasu do czasu.

Czy las bukowy nie jest piękny o tej porze roku?



Jestem miłośniczką skandynawskich i bieli i zazwyczaj żałuję, że nie mam ich w domu więcej. Więcej białych mebli, białej stolarki, a szczególnie żałuję, że nie mam białej podłogi. Ale nasze polskie święta chyba jednak lepiej wyglądają w brązach i barwach drewna. Cieplej, przytulniej i bardziej domowo. Z białymi dodatkami oczywiście.


Nie ma Wigilii bez białego obrusa, prawda? Moje koty tego dnia wyjątkowo postanowiły być grzeczne i po powrocie ze swojego zwyczajowego obchodu okolicy grzecznie poszły spać w swojej kwaterze (czyli w łazience) i pozostały tam do przyjścia gości. Dzięki temu mogłam spokojnie nakryć do stołu. A nad stołem...


Nad stołem bajkowa dekoracja z gwiazd i gwiazdek: papierowych, piernikowych i ciasteczek gryczanych. Odkryłam te ciasteczka dzięki Monice, i jest to moje odkrycie nr 1 tej zimy. Są świetne nie tylko jako dekoracja :). Właściwie to prawie się od nich uzależniłam.


O tak, w tym roku wyżyłam się dekoratorsko i kulinarnie. Dopięłam swego i rzeczywiście przygotowałam kolację z dwunastu dań. (Uściślając, sama przygotowałam jedenaście. Zupę grzybową ugotowała Mama. Ja dodałam tylko makaron - u nas koniecznie muszą to być małe kwadraciki). W mojej malutkiej kuchni okazało się to wyczynem dosyć karkołomnym, a zwłaszcza podanie tych potraw siedmiu osobom w odpowiedniej temperaturze i w odpowiedniej kolejności. Przyznaję, że w tej kwestii były pewne drobne niedociągnięcia, ale myślę, że moi goście mi to wybaczyli. W końcu od czego jest rodzina, jeśli nie od tego, żeby nam wybaczać? Oczywiście opcja "po pięć pierożków" okazała się zbyt obfita... Ogólnie rzecz biorąc, eksperyment pod hasłem "dwanaście dań" można raz w życiu przeprowadzić, ale nie polecam robić tego co roku. I nie chodzi tu o problemy z przygotowaniem. Właściwie była to całkiem fajna zabawa i wypróbowałam też kilka nowych przepisów, do których na pewno wrócę, ale ramy czasowe konsumpcji potraw wigilijnych wykroczyły daleko poza Wigilię ;).


Wszystkie zdjęcia plenerowe zrobiłam w przedświąteczną niedzielę, potem zimowy nastrój prysł jak bańka mydlana. W kolejnych dniach były spacery w błocie, granie w "Monopoly" (nie sądziłam, że mój brat ma taką żyłkę do interesów) i błogie "nicnierobienie". Jednym słowem - święta. Był też seans "Hobbita" w 3D - strasznie się wymęczyliśmy... Z drugiej jednak strony, zazwyczaj bywam na filmach, które oprócz mnie ogląda jeszcze najwyżej pięć osób, więc miło było dla odmiany usiąść w wypełnionym kinie.








Wszyscy wiemy, że tradycja wymaga, alby na wigilijnym stole znalazło się siano, choć jest to raczej nieporęczne. Mój pomysł jest taki: zamiast sianka pod obrusem - wianek z siana przybrany dzika różą. Teraz leży na moim stoliku do kawy i sprawia, że świąteczny nastrój wciąż trwa... Jeszcze kilka dni. Po Nowym Roku chowam wszystkie dekoracje i zaczynam myśleć o wiośnie.



piątek, 28 grudnia 2012

... i już po...



Święta. Tyle przygotowań, oczekiwania, a trwają tylko mgnienie oka. Czy warto? Zdania na ten temat na pewno będą podzielone i na to pytanie każdy musi sobie odpowiedzieć sam. Nie sądzę, że jest jakiś jeden właściwy sposób spędzania Bożego Narodzenia, ale mimo to u mnie w tym roku było ze wszech miar tradycyjnie. Dzisiaj jednak chciałam pokazać jeszcze kilka ujęć przedświątecznych. Przyroda utrzymywała świąteczny nastrój do 23. grudnia, ale już w Wigilię rano ten czar prysł i Boże Narodzenie było "zielone".
Przy okazji, może komuś jeszcze przyda się pomysł na szybki świecznik/lampion typu "coś z niczego"? Może rozświetli jakąś imprezę sylwestrową albo spotkanie noworoczne (albo drogę do nich)?







Potrzebne materiały to puszka po tuńczyku, małe zielone gałązki, orzechy itp. Efekt widać na zdjęciach, a w poprzednim wpisie wystąpił ten sam świecznik w wersji na wysoką świeczkę. Najprzyjemniej dekoruje się żywym światłem, a zwłaszcza w zimowe wieczory.

Godz. 20:37
Właśnie wpadł mi do głowy jeszcze lepszy pomysł :)
Puszkę wypełniamy betonem (trzeba zadbać o to, żeby było w nim wgłębienie na świeczkę) i dizajnerski świecznik gotowy. Metal + beton: surowość, która świetnie się wpisuje w obecne industrialne trendy. Co prawda nie próbowałam jeszcze robić betonu w domu, ale jestem pewna, że jakoś sobie poradzicie ;)

niedziela, 23 grudnia 2012

Już za chwilę... Świąteczne życzenia

Dziś czwarta niedziela adwentu, a już jutro Wigilia. Zasiądziemy przy naszych uświęconych tradycją i wspomnieniami, opiewanych przez poetów, niemal mitycznych wigilijnych stołach...

Wam wszystkim, odwiedzającym mój kawałek świata regularnie albo od czasu do czasu i tym, którzy znaleźli się tu dzisiaj przypadkiem - życzę na te święta Pokoju i Radości. Życzę Wam też, żeby był to piękny czas, w każdym znaczeniu tego słowa.



czwartek, 20 grudnia 2012

Łatwa bombka z papieru albo świat i podłaźniczka. ZRÓB TO SAM NA ŚWIĘTA






































Za kilka dni Wigilia. To już ostatni wpis w moim cyklu przedświątecznym i ostatnia propozycja dekoracji świątecznych do samodzielnego wykonania. W poprzednich odcinnach zrobiliśmy:

- łatwe papierowe choinki,
- papierowe lilie i paprocie, wianki i girlandy,
- gwiazdy origami,
- polskie gwiazdy-kolczatki.

A dzisiaj znów powrót do źródeł. Do czasów, kiedy w polskich domach nie znano jeszcze choinek.

Zdjęcie ze strony: www.pogorza.pl
Symbolem Bożego Narodzenia była wtedy podłaźniczka - ozdoba wieszana u sufitu: jodłowa gałąź lub czubek drzewka, albo przestrzenna
konstrukcja ze słomy. A przystrajano je światami - przeważnie kulistymi ozdobami klejonymi z opłatków.

W tych ostatnich dniach przed Wigilią, zanim rzucimy się do kuchni, sięgnijmy jeszcze do tej pięknej tradycji, odchodzącej już w zapomnienie. Proponuję jednak nieco uwspółcześnioną formę.





Potrzebne będą: papier, nożyczki, klej, sznurek, a także patyki, słomki itp.



1. Z papieru wycinamy koła. Na jedną bombkę-świat potrzebujemy 9 kół o tej samej wielkości. Składamy je na pół.
2.Koła sklejamy skrzydełkami.


3. Sklejamy ze sobą 8 kół.
4. Z dziewiątego koła robimy "równik". Rozcinamy je na pół, a na każdej połówce robimy 3 nacięcia: prostopadłe do brzegu i dwa pod kątem 45 st.


5. W trzech sąsiadujących ze sobą skrzydełkach bombki wykonujemy nacięcia (do połowy). Czwarte pozostawiamy bez nacięcia, a trzy kolejne znowu nacinamy.
6. W nacięcia na bombce wkładamy nacięcia na połówkach koła. Gotowe.

Oczywiście, zamiast "równika" można dodać więcej kół do bombki, będzie wtedy bardziej kulista, pełniejsza. Ja jednak chciałam, żeby ta papierowa ozdoba jak najbardziej przypominała dawne światy z opłatków. Przez nasze światy przewlekamy sznurek (można go też umieścić wewnątrz na etapie klejenia).

Z patyków lub słomek wykonujemy konstrukcję podobną do szkieletu piramidy. Patyczki możemy połączyć sznurkiem. Na konstrukcji zawieszamy przygotowane ozdoby.











Inny sposób wykorzystania tych papierowych bombek to zrobienie girlandy:






Mam nadzieję, że zdążę się jeszcze pojawić na blogu przed Wigilią. Dziś życzę wszystkim miłych i twórczych chwil przed Świętami :)

środa, 19 grudnia 2012

W klimacie przedświątecznym

To już właściwie za chwilę, przygotowania świąteczne nabierają rumieńców. W tym roku mam ambicję przygotować i podać wieczerzę wigilijną dla siedmiu osób, złożoną tradycyjnie z 12 dań, a co ważniejsze - zasiąść do stołu wypoczęta i w dobrym nastroju. To będzie mój debiut, bo do tej pory Wigilię zawsze spędzałam u rodziców i oprócz pomagania w kuchni zajmowałam się jedynie ciastami. W tym roku wszyscy przyjadą do mnie. Jak na razie, wydaje mi się, że idzie mi całkiem nieźle, w każdym razie mam wrażenie, że wszystko mam pod kontrolą. Menu obmyślone, porządki ogarnięte (w tym miejscu mała dygresja: nie rozumiem tej całej paniki związanej z przedświątecznymi porządkami, tego "muszę umyć okna" itd. (A jeszcze mniej rozumiem, dlaczego tymi porządkami mają być obarczone wyłącznie kobiety). Wyznaję zasadę, że sprząta się wtedy, kiedy jest brudno. Jeśli w domu jest czysto na co dzień, to nie widzę potrzeby wdrażania jakichś działań specjalnych z powodu świąt, dla zasady. A kąty, do których się na co dzień nie zagląda, można równie dobrze "omieść" w innym dogodnym terminie. Polecam wszystkim takie zdroworozsądkowe podejście. Naprawdę, dajcie sobie trochę luzu), zakupy zrobione. Dekoracje jeszcze nie wszystkie, część będzie miała premierę dopiero w Wigilię. Ale ponieważ jutro ukaże się ostatni odcinek mojego cyklu z ozdobami przedświątecznymi, chcę pokazać kilka szybkich ujęć z mojego salonu, gdzie część dekoracji wykonanych na potrzeby tego cyklu znalazła już swoje miejsce docelowe. Nie myślcie, że "szewc bez butów chodzi" :)



Gwiazdy origami umieściłam na szczycie szafy i kredensu. Na środkowych drzwiach szafy wisi wianek z paproci, a na kredensie - wianek z lilii. Jeszcze jeden wianek znalazł się w kącie przy biurku.





Zapraszam jutro! I nie dajcie się zwariować tym wszystkim przedświątecznym "muszę". O wiele przyjemniejsze jest "chcę" :).

niedziela, 16 grudnia 2012

W niedzielę...

Rano było tak: za oknem słońce topi grube pokłady śniegu. Z dachu kapie. Przedwiośnie? W mojej kuchni jednak zupełnie inne klimaty.


To już trzecia niedziela adwentu. Wigilia za osiem dni i przedświąteczna manufaktura pracuje pełną parą. Piecze się, lukruje i pakuje. Pod półką girlanda z foremek, dobrze mieć je teraz pod ręką. Paczuszki z ciastkami czekają na obrusie w czerwoną kratkę. A pośrodku tego wszystkiego - araukaria (zakup niekontrolowany). O istnieniu araukarii dowiedziałam się w zamierzchłych czasach z jakiegoś pisemka dla dzieci. Może to był "Miś" a może "Płomyczek"? W każdym razie tekst dotyczył Bożego Narodzenia w różnych stronach świata, a obrazek, który bardzo podziałał na moją wyobraźnię, przedstawiał święta w Australii, araukarię w roli choinki i kangury. Nie wiem właściwie dlaczego, ale bardzo chciałam taką araukarię mieć (i kangura, rzecz jasna). Minęło ponad ćwierć wieku i araukaria stoi w mojej przedświątecznej kuchni. W międzyczasie zdążyłam też zobaczyć je w naturalnym środowisku. Tylko kangura ciągle brak, ale kto wie?




czwartek, 13 grudnia 2012

Kolczatka. ZRÓB TO SAM NA ŚWIĘTA




Witam - już po raz czwarty - na przedświątecznych zajęciach praktycznych :). Na poprzednich zajęciach zrobiliśmy:

- choinki z papieru,
- lilie i paprocie, a z nich wianki i girlandy,
- gwiazdy origami.

Dziś proponuję kolczatkę. Niby wspomnienie z jakichś szkolnych choinek, ale tak naprawdę odkryłam ją całkiem niedawno, przeglądając... amerykański magazyn wnętrzarski w Internecie. Zupełnie nieoczekiwanie, w bardzo współczesnym i stylowo wysmakowanym mieszkaniu, znalazłam starą, poczciwą kolczatkę - pod nazwą "Polish porcupine ball". To rzeczywiście typowo polska ozdoba, choć nie ma nic wspólnego z jeżozwierzem (porcupine). Z kolczatką też zresztą nie. W rzeczywistości jest to symbol gwiazdy, jednak na swoje potrzeby pozostanę przy nazwie "kolczatka". Powiem jedno: kolczatka to jest to! Nie wiem, dlaczego nigdy wcześniej jej nie zrobiłam. Może dlatego, że miałam w pamięci kolczatki z kolorowej bibułki, które wydawały mi się zbyt "ludowe" jak na moje potrzeby, albo zbyt pracochłonne i trudne? Rzeczywiście, kolczatka wymaga sporo cierpliwości, ale warto. A jeśli zamiast tradycyjnych kolorowych bibułek użyjemy jednokolorowego papieru, np. białego, to otrzymamy całkiem nowoczesną ozdobę (świetnie wyglądałaby np. w industrialnym lofcie, ale też w drewnianej górskiej chacie). Nowoczesną, a jednak jak najbardziej tradycyjną. Niech się schowają szklane bombki! Do dzieła!

Potrzebne będą: papier, nożyczki, klej, igła i nitka, gumka recepturka.





1. Wycinamy z papieru koła o jednakowej wielkości. Na jedną kolczatkę potrzebne będzie 10 kół (lub więcej, jeśli kolczatka jest bardzo duża). W kole robimy osiem promienistych nacięć, dochodzących do ok. 1 cm od środka.
2. Powstałe w ten sposób wypustki zawijamy w rożki i sklejamy klejem. (Można sobie pomóc, modelując rożki na ołówku, ja go nie używam).








3. W ren sam sposób zwijamy wszystkie wypustki. Spodnia strona figury jest płaska, wszystkie rożki są zawinięte na tę samą stronę. W ten sposób postępujemy z pozostałymi kołami.
4. Na nitce nawleczonej na igłę robimy węzełek i nawlekamy kawałek gumki recepturki.



5. Nawlekamy na nitkę pięć segmentów płaską stroną do dołu.
6. Następnie nawlekamy pięć pozostałych segmentów wypukłą stroną do dołu.



7. Na koniec nawlekamy znów kawałek gumki recepturki i przesuwamy go w dół, ściskając segmenty kolczatki. Gumka pozostanie na swoim miejscu i kolczatka nie będzie się rozprężać. Gotowe.














Tak prezentują się gwiazdy-kolczatki w mało tradycyjnej, ale z pewnością zimowej stylizacji:




Za tydzień zapraszam na ostatnią już odsłonę akcji przedświątecznej. Pozostaniemy w kręgu polskich tradycji. Tymczasem - miłej i twórczej zabawy!



środa, 12 grudnia 2012

Święta coraz bliżej. Ekoświęta




Być może powyższe zdjęcie wygląda jak reklama konsumpcjonizmu, ale to tylko pozory. Tak jak nie wszystko złoto, co się świeci, tak i nie wszystko, co przyjazne środowisku musi być zgrzebne i szare. Zacznijmy od małych kroków. Na przykład zamiast owijać gwiazdkowe prezenty w metry kolorowego papieru i wstążek, które wylądują w koszu na śmieci, opakujmy je w coś, co przetrwa dłużej. Można kupić gotowe piękne pudełka. Ale można też pudełka, które samoczynnie pojawiają się w naszym domu (po butach, po różnych sprzętach itd.) okleić ładnym papierem. Tak zrobiłam, dodając jeszcze uchwyty ze sznurka jutowego, żeby obdarowani mogli swoje prezenty z łatwością przetransportować do domu. Po świętach te pudełka mogą służyć do przechowywania czapek, rękawiczek, skarpetek lub innych drobiazgów. Można posunąć się jeszcze dalej i zamiast papieru do prezentów użyć np. starych gazet albo innego papieru "z odzysku".





Moje opakowania są już gotowe. Teraz powoli zaczynają się wypełniać prezentami. Oczywiście ręcznie robionymi. W tym roku postanowiliśmy rodzinnie, że obdarujemy się prezentami własnoręcznie zrobionymi (upieczonymi, wydzierganymi itd.). Już nie mogę się doczekać, żeby zobaczyć, jakie talenty odkryją w sobie moi bliscy.




Jutro kolejny odcinek cyklu z ozdobami "zrób to sam". Zrobimy coś naprawdę dekoracyjnego, niech się schowają szklane bombki :). Zapraszam!

wtorek, 11 grudnia 2012

Ogłoszenie

Ponieważ ostatnio pojawiały się na moim blogu komentarze ze spamem, które nie zostały wychwycone przez filtr, na domiar złego reklamujące strony z pornografią, jestem zmuszona włączyć moderację komentarzy. Nadal będą mogły komentować osoby zarówno zidentyfikowane, jak i anonimowe, ale komentarze będą widoczne na stronie dopiero po zatwierdzeniu przeze mnie. Po prostu nie chcę, żeby moi czytelnicy byli przypadkowo narażeni na kontakt z tego typu treściami. Mam nadzieję, że nie będzie to dla Was niedogodność i nie zniechęci Was do komentowania.