Otóż kotek zrzucił ramę, która stała sobie spokojnie na regale, oczywiście tłukąc w niej szybę. A ja musiałam wymyślić dla tego, co z ramy pozostało, jakieś zastosowanie. I wymyśliłam. Zamiast szyby wstawiłam karton, a do kartonu przyczepiłam gałąź, którą pierwotnie miałam zamiar ustawić w wazonie. I tak powstała kolejna, tym razem nieplanowana, dekoracja świąteczna.
To może być pomysł na choinkę dla ograniczonych przestrzennie. Nie zajmuje miejsca ani na podłodze, ani na stole, ani nawet na żadnej półce. Wisi sobie na ścianie, ale jak prawdziwa choinka jest przybrana gwiazdą i światełkami. A pod choinką oczywiście prezenty. Tu przyznaję się, że to atrapy :).
Światełka to mały sznur lampek ledowych na baterie z Ikei. Niepotrzebną końcówkę sznura i baterie sprytnie ukryłam w jednym z "prezencików".
"Choinka" zawisła w salonie, zapełniając puste miejsce na ścianie. Czyli nie ma tego złego... Kot na zdjęciu to nie pomocnik-winowajca. Był nim ten drugi.
No to ci kotecek ;)
OdpowiedzUsuńale faktycznie, nie ma tego złego... dekoracja superowa i świetny pomysł ze schowaniem ;)
a kotecka mimo wszystko pozdrawiam ;)
Rudas dziękuje za pozdrowienia :)
UsuńŚwietny pomysł, również dla ograniczonych finansowo. U mnie w tym roku bez szaleństw, ale nad tym nie ubolewam. Potrzeba matką wiadomo kogo, wystarczy spojrzeć w oczy koteczkowi - winowajcy, spryciarz podstawił dublera!;)
OdpowiedzUsuńCzasem ograniczenia wpływają stymulująco na wyobraźnię :)
Usuńniezły kotek :)
OdpowiedzUsuń