O mały włos, a zapomniałbym, że moja rozsada kupidynka już nadaje się do posadzenia w gruncie. Potem długie pasmo deszczu, a po nim fala upałów, uniemożliwiły mi naprawienie tego przeoczenia. Dzisiaj jednak upał zelżał, szczęśliwie jeszcze nie pada i kupidynki powędrowały nareszcie na łąkową rabatę.
Kupidynek (Catananche caerulea) to bylina pochodząca z rejonu Morza Śródziemnego. Kwiaty (koszyczki), pojawiające się od czerwca do września, barwy błękitnej lub białej wyrastają na długich (do 60 cm) łodygach nad rozetą trawiastych, szarozielonych liści. Z wyglądu przypominają kwiaty cykorii podróżnik - nic dziwnego, obie rośliny należą do rodziny Asteraceae (astrowate), są więc spokrewnione. Kupidynek może też przywodzić na myśl chabry, więc pięknie będzie wyglądał przede wszystkim w nasadzeniach naturalistycznych. Rozmnażamy go z nasion sianych na rozsadę od marca do maja. Rozsadę sadzi się od maja do sierpnia w rozstawie 30 x 30 cm. Wcześnie wysiane rośliny mają szansę zakwitnąć już w tym samym roku. Kupidynek lubi stanowiska słoneczne (to najważniejsze) i dosyć suche, glebę lekką, przepuszczalną, o odczynie zasadowym lub obojętnym. Nadaje się do ogródków skalnych.
Podobno kupidynek był w starożytnej Grecji używany do przyrządzania
eliksirów miłosnych, jako ich kluczowy składnik - stąd jego nazwa. W języku angielskim jest nawet nazywany "strzałą Kupidyna" (Cupid's dart). Ja jednak posadziłam go nie dla jego magicznych właściwości, a dla wdzięcznych kwiatów w moim ulubionym kolorze i długiego okresu kwitnienia. Być może w przyszłości obsadzę go macierzanką wczesną lub omszoną, na razie między sadzonkami dosadziłam jeszcze trochę czarnuszki, laku jednorocznego i parę sadzonek lnu. A jeśli chodzi o kupidynka, to martwią mnie
tylko jego wymagania glebowe, bo sucha, przepuszczalna i zasadowa gleba
to odwrotność tego, na czym leży mój ogród... Postanowiłam dać mu jednak szansę.
Ładnie będzie? Rabata ma kształt zbliżony do nieregularnej "łezki" (bardzo nie lubię kół i kwadratów w ogrodzie). Z tyłu macierzanka piaskowa i cytrynowa, rojnik i samosiejki: babka lancetowata i margerytki (popularnie mówiąc - chwasty, ale bardzo tu pasują).
Śliczny:) Cieszę się, że wreszcie ktoś życzliwie pisze o chwastach w ogrodzie.
OdpowiedzUsuńWiesz, "chwast" to takie pojęcie ze słownika antropocentrycznego ;)
UsuńJaka ładna nazwa dla roślinki:)
OdpowiedzUsuńA ja mam suchą, piaszczystą skarpę ;-)
OdpowiedzUsuńI właśnie kupiłam kupidynka..
Dziękuję za informacje
Bardzo proszę :)
Usuń