Skończyłam dziś przygotowywać moją akcję przedświąteczną. Wszystkie ozdoby są już zrobione i obfotografowane: w trakcie i po skończeniu, i w bożonarodzeniowych stylizacjach. Wpisy są już napisane i znajdują się na serwerach Bloggera, harmonogram opublikowania ustalony, więc nawet gdyby się waliło i paliło (czego nie przewiduję, przewiduję za to inne zajęcia przedświąteczne) będziecie mogli je zobaczyć. A po rekordowej liczbie wejść na wpis o choinkach sądzę, że to był strzał w dziesiątkę. Chyba nie muszę dodawać, że bardzo mnie to cieszy. Wpisy z instrukcjami wykonania dekoracji będą się ukazywać co tydzień o godz. 8.00. Oczywiście w czwartki - zgodnie z zapowiedzią.
Muszę przyznać, że przygotowanie tego cyklu wymagało jednak pewnej ekwilibrystyki. Stąd to "uuufff" w tytule. O ile samo robienie ozdób to miłe zajęcie, w sam raz na jesienne wieczory, o tyle dokumentacja fotograficzna to już był twardy orzech do zgryzienia. Wieczorem nie można, bo nie ma światła, po południu nie można, bo też nie ma światła; zostają tylko poranki. A te, jak wiadomo są zawsze zbyt krótkie, ale jakoś udało mi się wszystko ogarnąć. Szkoda, że nie przygotowałam tego latem ;). Jednak myślę, że warto było trochę się pogimnastykować. Wspólne tworzenie na pewno łagodzi obyczaje, więc niech to będzie taki mój mały wkład w pokój na świecie ;).
Poniżej kilka ujęć "od kuchni" z mojej "sesji zdjęciowej". Jedyne miejsce w moim domu, gdzie w takie ponure dni jest trochę światła. No cóż, jak się nie ma utalentowanego fotografa i profesjonalnego studia pod ręką, to trzeba sobie radzić, jak się da :).
Teraz wszystkie ozdoby zostały zostały jeszcze chwilowo pochowane, a ja mogę na jakiś czas opuścić te świąteczne klimaty.
A poza
tym... Znowu zakwitła moja cytryna. Cytryna skierniewicka. Rozsiewa wokół siebie cudowny zapach. A pachnie... herbatą jaśminową.
Miłego dnia!
Twoje studio fotograficzne bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńciekawe co tam jeszcze wymodziłaś?
pożyjemy, zobaczymy ;)
dobrej soboty!
Tak, tak, piękne studio fotograficzne. Moja kuchnia po akcji wygląda tak, że pękłaby klisza w aparacie cyfrowym!
OdpowiedzUsuńJasne, zauważcie, że ja nie gotowałam, a i tak po całym pomieszczeniu walały się naczynia i ściereczki (choć nie brudne) :)
OdpowiedzUsuń