sobota, 10 listopada 2012

Znów tu jestem. Jesienna martwa natura

Pojawiam się po dłuższej przerwie, ale tym razem wracam na dobre.
Jesień zmierza już ku końcowi i na zewnątrz kolory powoli gasną. A ja mam coraz większą ochotę na drewno i brązy.


Wybrałam się do Biedronki po chleb i mleko, a wróciłam z drewnianymi łamigłówkami. O mleku zapomniałam. No i wieczór miałam z głowy, łamiąc głowę. A potem dorobiłam parę zabawek z papieru i jesienna kompozycja gotowa.



Kolczatkę zrobiłam po raz pierwszy w życiu. Nieoczekiwanie spotkała w moim domu dalekiego kuzyna - jeżowca znalezionego kiedyś na norweskim wybrzeżu. I chyba już trochę przypomina o Świętach (tych przez duże Ś). No właśnie! To ostatni dzwonek, żeby zagnieść ciasto na piernik staropolski! Lecę!

4 komentarze:

  1. Cieszy mnie Twój powrót i kuszą w Biedronce te same cacka. W drewnie i wiklinie kocham się odkąd sięgam pamięcią:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie, że powróciłaś Tarninko :)
    i co? fajne te łamigłówki? też nad nimi się zastanawiałam ale w końcu nie kupiłam ;/ a miałby to być prezent dla taty pod choinkę :)

    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam się, że kupiłam je głównie ze względów estetycznych.
      Pozdrowienia!

      Usuń

Dziękuję za Twoje słowo.
Komentarze są moderowane ze względu na spam. Nie cenzuruję opinii.