wtorek, 15 listopada 2011

Znaleziska

Czy zdarzyło się wam kiedyś, że to, o czym marzyliście spadło wam z nieba prosto w ręce? Mnie się zdarzyło. Marzyłam o małym, zgrabnym i lekkim biureczku, najlepiej obdarzonym urokiem vintage. I oto, parę dni temu takie właśnie biurko ukazało się moim oczom, stojąc sobie skromnie pod altanką śmietnikową na moim wkrótce już byłym osiedlu w moim wkrótce już byłym mieście. Wyglądało całkiem niepozornie, ale dostrzegłam w nim potencjał. I nie pomyliłam się. Biurko jest chyba z lat 60-tych, a w każdym razie mnie się z tym okresem kojarzy.  Wykonane jest z płyty meblowej, ale na drewnianym szkielecie, a brzegi płyty są również wykończone drewnianą okleiną. Tył ze sklejki drewnianej. Wystarczyło więc tylko trochę je odczyścić i pomalować blat i szafkę. W tej chwili jest po wstępnym odmalowaniu - w przyszłości mam zamiar jeszcze trochę je dopieścić, ale już teraz prezentuje się całkiem dobrze.


Muszę powiedzieć, że kontrast bieli i brązu drewna bardzo mi odpowiada i mam zamiar w tych właśnie kolorach urządzić cały pokój, redukując inne kolory do minimum.

Lampa naftowa to też znalezisko - tym razem z mojego własnego domu. Nie wiem ile ma lat, ale na pewno pochodzi z czasów, kiedy używana była po prostu jako źródło światła, a nie jako stylowa dekoracja.

3 komentarze:

  1. Świetne to biurko! pamietam dawno temu u mojej mamy w biurze tez takie były, no w każdym badż razie bardzo podobne :)
    jak to czasem nasze marzenia szybko i niespodziewanie się spełniają ;)
    Miłego dnia!

    PS jak możesz to usuń weryfikację słowną przy komentarzach - dzięki!

    OdpowiedzUsuń
  2. Usunęłam :)

    Tak, z tymi mniej ważnymi marzeniami to mam jednak szczęście :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Recykling pierwsza klasa. Oby więcej dni z serii marzysz - masz:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twoje słowo.
Komentarze są moderowane ze względu na spam. Nie cenzuruję opinii.