poniedziałek, 22 lipca 2013

Pożegnanie


Imbir. Przyszedł do mnie jako mały kociak razem ze swoim bratem pod koniec lipca ubiegłego roku. Zaprzyjaźnił się z Rudasem, który opiekował się kotkami niczym troskliwa mama.


 
Lubił buszować po okolicy, spać i przytulać się do Rudaska. Lubił też drapanie za uszkiem.


Czasem znikał na całe dnie. Albo na całe noce. Potem wracał i odsypiał te eskapady. Aż pewnego wieczoru, już ponad dwa tygodnie temu, wyszedł z domu i nie wrócił. To jego ostatnie zdjęcie...



4 komentarze:

  1. I nadal go nie ma? Koty chodzą swoimi drogami...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, sądzę, że przepadł na zawsze...

      Usuń
    2. Ach te rozstania... (przytulam wirtualnie)

      Usuń
    3. Dzięki za wsparcie, chociażby wirtualne :). Cóż, wmawiam sobie, że znalazł sobie inny dom...

      Usuń

Dziękuję za Twoje słowo.
Komentarze są moderowane ze względu na spam. Nie cenzuruję opinii.