wtorek, 24 kwietnia 2012

Chwila wytchnienia

Ten widok zawsze mnie zachwyca. Łan zawilców na moim trawniku (a właściwie powinnam napisać "trawniku"). Rabatka stworzona wyłącznie przez naturę, a wygląda tak, że nie powstydziłby się jej nawet wytrawny ogrodnik. Jak to dobrze, że nie mieszkam na żadnym osiedlu willowym, tylko na prawdziwej wsi i mogę sobie pozwolić na zostawienie pola do działania dzikiej przyrodzie.



























Zakwitły też dzikie pierwiosnki, a te na rabatce są właśnie w pełni kwitnienia.


Na jabłoni przysiadł sobie szpak. Niestety nie po to, żeby pozować do zdjęcia, ale żeby zrobić sobie toaletę.




 


















A ja już od tygodnia męczę się nad przygotowaniem grządek warzywnych. Oczywiście, żeby wiosną mieć dobrą glebę, trzeba o nią zadbać jesienią. A kto tego nie zrobił, a ma takie warunki glebowe jak ja, temu pozostaje rycie w zbitej glinie wiosną. Cóż, w zeszłym roku na miejscu powstającego warzywnika był malinowy gąszcz i zachwaszczone poletko truskawkowe. Teraz maliny są przeniesione, a młode sadzonki pobrane z truskawek czekają w doniczkach. W sobotę byłam już bliska ukończenia całej pracy, niestety lunął deszcz (który właściwie z różną intensywnością utrzymuje się do tej pory) i musiałam przerwać. Teraz czekam aż ziemia trochę przeschnie. Dobrą stroną tej sytuacji jest to, że mój przesilony nadgarstek może trochę odpocząć.


2 komentarze:

  1. U Ciebie łan zawilców, u mnie łan mniszka. Jest sprawiedliwość na tym świecie? Nie ma!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jednak jest - u mnie też teraz łan mniszka, i to jaki! Ale ja do tego podchodzę filozoficznie :)

      Usuń

Dziękuję za Twoje słowo.
Komentarze są moderowane ze względu na spam. Nie cenzuruję opinii.