niedziela, 13 maja 2012

Syrop z mniszka lekarskiego


When life gives you lemons, make lemonade. A co zrobić, jeśli życie ofiarowało ci ekologiczną hodowlę mniszka lekarskiego na trawniku?



Prawda jest taka, że nie jestem w stanie utrzymać całości mojej działki na sposób ogrodowy i mniej więcej połowę wolnej przestrzeni jestem zmuszona puścić "na dziko". I o ile stokrotki, jaskry, firletki, dzwonki i wyka zupełnie mi nie przeszkadzają, o tyle masowa obecność mleczy, szybko zmieniających się w dmuchawce, doprowadzała mnie do szewskiej pasji. Tak było w zeszłym roku, jednak w tym roku pomyślałam sobie: po co się tak denerwuję? Lepiej je zjeść. Nie przez przypadek przecież naukowa nazwa popularnego mlecza to mniszek lekarski (Taraxacum officinale). Właściwie wszystkie części mniszka lekarskiego, tzn. kwiaty, liście i korzeń zawierają dobroczynne substancje i w takiej czy innej formie nadają się do spożycia. Ja postanowiłam przygotować syrop z kwiatów, który ze względu na swoją barwę i konsystencję bywa nazywany "miodkiem majowym". Pomocny m.in. przy przeziębieniach. Oto przepis:

Składniki
1 kg cukru
1 L wody
300 g koszyczków (kwiatów) mniszka lekarskiego (ok. 300 główek)
cytryny wedle upodobania

 Przygotowanie
Kwiaty najlepiej zbierać w południe. Rozkładamy je na kilka-naście/dziesiąt minut na papierze, żeby pozbyć się "robaczków", które mogą się w nich znajdować. Następnie główki zalewamy zimną wodą, dodajemy pokrojoną razem ze skórką cytrynę i zostawiamy na około pół godziny. (Uwaga! Kwiatów w żadnym wypadku NIE płuczemy, gdyż w ten sposób pozbylibyśmy się pyłku, czyli właśnie tego, co chcemy przenieść do syropu. Dotyczy to zresztą wszystkich ziół). Po tym czasie gotujemy przez kilkanaście minut, po czym odstawiamy. Następnego dnia odcedzamy wywar przez sitko o drobnych oczkach lub gazę (najbardziej skrupulatne osoby mogą przelać go przez filtr do kawy), dokładnie wyciskając kwiaty. Dodajemy cukier i gotujemy od czasu do czasu mieszając, aż syrop zgęstnieje do pożądanej konsystencji. Przelewamy do wyparzonych butelek lub słoików i ściśle zakręcamy, po czym odstawiamy na chwilę odwrócone dnem do góry. Gotowe.




Uwagi
Powyższy przepis powstał na bazie wielu, które znalazłam w Internecie. Różniły się one między sobą, ale sedno jest takie: przenieść cenne składniki z kwiatów do wywaru a następnie zakonserwować go cukrem. Myślę, że wydłużenie lub skrócenie poszczególnych etapów nie wpływa znacząco na efekt końcowy. W przepisach, które przejrzałam, nie znalazłam informacji, czy należy używać całych koszyczków, czy tylko płatków (tak naprawdę "płatek", to cały kwiat, a cała główka to kwiatostan). Wypróbowałam oba sposoby. Części zielone mają więcej goryczki, ale przy takiej ilości cukru jest to niewyczuwalne w końcowym produkcie. Wydaje mi się natomiast, że syrop przygotowany z całych koszyczków był bardziej aromatyczny, a ponieważ jest to również oszczędność czasu, ten właśnie sposób polecam.

U mnie sezon mniszkowy w pełni. Wiem, że w wielu miejscach w Polsce mniszki zdążyły już zamienić się w dmuchawce, ale liczę, że komuś jeszcze ten przepis się przyda. Jeśli nie w tym, to może w przyszłym sezonie. Polecam, bo to bardzo miły sposób na zamknięcie wiosennych dni w butelce. A teraz szukam przepisu na wino mniszkowe.

2 komentarze:

  1. Boskie ujęcia! Na pierwszym zdjęciu leżę z głową przy ziemi a trawa łaskocze mnie w nos a na ostatnim czuję zapach lata...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się podobają. Na szczęście od kiedy kupiłam aparat z odchylanym ekranem już nie muszę się kłaść na ziemi, żeby zrobić takie ujęcia ;)

      Usuń

Dziękuję za Twoje słowo.
Komentarze są moderowane ze względu na spam. Nie cenzuruję opinii.