wtorek, 1 kwietnia 2014

Niech żyje pokrzywa!

Mój plan na wiosnę i lato 2014 to przetestować jak najwięcej przepisów z książki Łukasza Łuczaja "Dzika kuchnia". Okazuje się, że natura jest bardzo hojna i żeby zdobyć jedzenie wystarczy tylko wyciągnąć rękę i narwać trochę zielska. Bez pieniędzy, bez siania i orania. Na okładce książki czytamy, że zawiera opisy roślin, przepisy kulinarne i felietony. Te ostatnie nie przypadły mi do gustu, moim zdaniem nie wnoszą nic szczególnie interesującego i spokojnie można je pominąć, natomiast cała książka jest bardzo inspirująca. Dowiemy się z niej o właściwościach jadalnych roślin, jak ich nie pomylić z innymi i w jaki sposób je przyrządzić. Niektóre przepisy są trywialne i oczywiste, jak np. tarty z owocami leśnymi, ale większość z nich nigdy nie przyszłaby mi do głowy. Zrobilibyście zupę-krem z jasnoty? Albo pierogi z młodymi liśćmi buka? A można. Dotychczas wypróbowałam tylko jeden przepis, ale na pewno na tym nie poprzestanę. I może stworzę kilka własnych "dzikich" przepisów.



Zaczynam od królowej kwietnia, czyli niedocenianej i nielubianej pokrzywy. Pokrzywa zawiera dużo żelaza, magnezu i witaminy A, C i z grupy B i na tym lista się nie kończy. Samo zdrowie! Z książki Łukasza Łuczaja wybrałam (na pierwszy ogień) placuszki pokrzywowe. Przepis nieco zmodyfikowałam.

Placuszki pokrzywowe

- 2-3 l liści pokrzywy (orientacyjnie, ogólnie rzecz biorąc - dużo)
- 2 jajka
- 1 szklanka mąki (użyłam orkiszowej chlebowej, akurat nie miałam innej)
- 4 łyżki cukru i/lub rodzynki, posiekane suszone jabłka lub śliwki
- 1/2 łyżeczki soli
- tłuszcz do smażenia




Pokrzywę wypłukać i zmiksować w blenderze. Dodać resztę składników i powtórnie zmiksować. (Alternatywnie: pokrzywę drobno posiekać i wymieszać z pozostałymi składnikami). Jeśli ciasto jest za suche, dodać trochę wody. Smażyć jak racuchy.



To wszystko jeśli chodzi o przepis. A teraz kilka słów o moich wrażeniach. Po raz pierwszy zbierałam pokrzywę w celach kulinarnych i zaskoczyło mnie to, że pachnie. Kiedy przyniosłam koszyk do domu, wyraźnie dało się wyczuć słodki, ziołowy, przyjemny zapach. Placki wyszły smaczne, smak pokrzywy jest bardzo delikatny, więc jeśli zamierzacie nakarmić pokrzywowym jadłem rodzinę nieufną wobec "zielska", możecie zataić informację o tym składniku ;). Choć mogą się zorientować po kolorze: placuszki w środku były intensywnie zielone, co nasuwa mi kilka innych pomysłów na wykorzystanie pokrzywy - jako barwnika spożywczego. Do przetestowania. A jeśli można z pokrzywy zrobić placki na słodko, to dlaczego nie pikantne? A może naleśniki? Wspominałam, że ta książka jest inspirująca?

Podsumowując: pokrzywa jest świetna, nie wiem, dlaczego wcześniej jej nie jadłam. Należy ją zbierać wczesną wiosną, najlepiej właśnie teraz. Ze starszych pokrzyw zbieramy tylko wierzchołki z kilkoma liśćmi. Pokrzyw kwitnących już nie jemy. Jeśli macie ochotę na więcej pokrzywowych dań, to kilka znajdziecie na blogu Moniki.

Smacznego!




3 komentarze:

  1. No niech żyje, niech żyje. Brawo za mąkę orkiszową - Hildegarda byłaby z Ciebie dumna;)))!
    Liczę na to, że wkrótce zafascynuje Cię również mniszek.
    Herbatka oczywiście pokrzywowa?;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, nie, herbatka była herbaciana ;). Ale mały zapas suszonej pokrzywy już mam, więc w każdej chwili. Co do mniszka, to czekam z niecierpliwością. Do tej pory robiłam tylko syrop (http://tarnina.blogspot.com/2012/05/syrop-z-mniszka-lekarskiego.html), a w tym roku chciałam spróbować zrobić wino. A kto wie, może na zielone też się skuszę?

      Usuń

Dziękuję za Twoje słowo.
Komentarze są moderowane ze względu na spam. Nie cenzuruję opinii.