Dziś zakwitła pierwsza polna róża – a więc naprawdę zaczyna
się lato! Dzień znowu jest piękny i jasny. Jedynie konieczność spełnienia
obywatelskiego obowiązku trochę mi go psuje (znowu nie ma na kogo głosować).
Ostatnio zaniedbałam blog, owszem, robiłam trochę zdjęć, ale
już do zamieszczenia wpisów nie udało mi się zmobilizować. Powodem jest głównie
to, że o tej porze roku jest po prostu tyle innych zajęć i szkoda mi każdej
minuty, której nie spędzam na polu (lub „na dworze” jeśli ktoś woli, choć
akurat to wyrażenie jest dosyć bezsensowne ;)). Ekran mojego komputera niestety
nie pozwala na pracę na zewnątrz, bardzo żałuję, bo oprócz tego czasu, który m u
s z ę spędzać w ogrodzie (wiadomo – koszenie trawnika itp. „ulubionym hobby”),
c h c ę w nim też spędzać trochę czasu tylko dla przyjemności. A ponieważ mój
pies domaga się codziennie dwugodzinnego spaceru, z czegoś trzeba zrezygnować.
Padło na blog.
Na szczęście wczoraj odkryłam, że w mojej ogrodowej altance
jest na tyle cieniście, że można korzystać z komputera, co prawda nie do końca
komfortowo, ale znośnie. Jest więc szansa, że kolejne wpisy będą się pojawiać z
większą częstotliwością. Jeszcze w tym miesiącu planuję majową porcję orgiami,
bieżący i zaległy raport kwiatowy z mojego ogródka i wpis o kolejnej książce.
Nie o tej, którą widać na dzisiejszych zdjęciach. O tej napiszę teraz.
Znalazłam ją we własnym domu, chociaż pojęcia nie mam, skąd
się u mnie wzięła. Okładki brak. Książkę wydał „Czytelnik” w roku 1949. „Jasny
dzień” autorstwa J.B. Priestleya (1894-1984). Postanowiłam przeczytać ją ze
względu na rok wydania. Byłam ciekawa, jakie książki zagranicznych, zachodnich
autorów można było publikować w Polsce w roku 1949. W dodatku chodzi o książkę
(wtedy) nową, bo w Wielkiej Brytanii ukazała się zaledwie trzy lata wcześniej.
A w Polsce „Jasny dzień” wydano przecież w bardzo mrocznych czasach. Być może
zaważyło to, że Priestley miał lewicowe poglądy i uchodził za
prokomunistycznego.
Dopiero zaczęłam czytać i jeszcze nie wiem do końca o czym
jest ta książka i czy mi się podoba. Akcja toczy się tuż po wojnie, bohaterem
jest scenarzysta filmowy, który w sennym hotelu na wybrzeżu Kornwalii próbuje dokończyć
scenariusz. Ta praca zostaje przerwana, gdy w starszej parze, zajmującej
sąsiedni stolik w jadalni, dostrzega znajomych sprzed wielu lat. To spotkanie zmusza
bohatera do sięgnięcia pamięcią 30 lat wstecz, do czasu, gdy się poznali; z
jakiegoś powodu czuje, że przypomnienie sobie i poddanie analizie tamtych
wydarzeń jest koniecznością. Fabuła cofa się do czasu tuż przed I wojną
światową, kiedy młody bohater rozpoczyna swoją pierwszą w życiu pracę w firmie
handlującej wełną i poznaje niezwykłą rodzinę dyrektora filii. A więc rzecz
dzieje się w mojej ulubionej epoce (jednej z ulubionych), w Anglii na początku XX
w. Czytam dalej (na razie ani słowa o Marksie i Leninie).
***
Być może po przeczytaniu całości pojawi się tutaj
postscriptum. Wkrótce czekają mnie też krótkie wakacje w Warszawie, więc moje
plany blogowe mogą legnąć w gruzach (tzn. być odłożone na czas późniejszy), mam
jednak nadzieję, że tak się nie stanie.Miłej niedzieli wyborczej ;)
Cudownie proste te Twoje zdjecia:) Piekne. Mialam taki wazonik kiedys..
OdpowiedzUsuńNie znam ksiazki, ale pierwsze co pomysalalm, ze na pewno ma fajny zapach..ta ksiazka..
Pisz, pisz:))
Dziękuję :). A wiesz, właśnie wczoraj natknęłam się w Internecie na wzmiankę o badaniach, w których analizowano, na czym polega zapach starych książek. Odkryto m. in. nuty zapachowe wanilii... ;). A wazonik to też domowe znalezisko.
UsuńWpadaj chociaż na chwilkę :) Czekam zawsze na Twoje posty z utęsknieniem :)
OdpowiedzUsuńMiło to wiedzieć :) Postaram się :)
UsuńRóża dzika, a wiesz jak ja lubię dzikie, książka zapomniana, o ślicznym tytule, no i kawa - dobrze widzę? - a może herbata...
OdpowiedzUsuńSierpniowy maj.
Pozdrawiam.
W niedzielę kawa :) A dzikie jest piękne. Pozdrawiam!
UsuńPiękne, pogodne zdjęcia. Ja uwielbiam takie książki, choć często rozpadają się w rękach. Są dla mnie wspomnieniem z dzieciństwa i pochłanianiem kolejnych tomów z bogatej biblioteki dziadka. Niestety, część tych książek pochłonął czas...
OdpowiedzUsuńA w Warszawie będziesz mieć czas na miłe miejsca: ogrody, knajpki?
Pozdrawiam,
m.
Jeszcze nie wiem jaki będzie mój cały program pobytu, przede wszystkim jadę na przedstawienie dyplomowe mojego brata na Akademii Teatralnej. W razie czego, szczegóły tutaj ;) http://at.edu.pl/events.php?id=278
UsuńAle na chodzenie po Warszawie też na pewno znajdzie się czas :)
Pozdrawiam :)