Rzuciłam się w wir prac ogrodniczych. Nie jest to niestety "przyjemność", którą potrafię sobie dawkować. Każdego roku ogarnia mnie panika, że nie zdążę, więc rzucam wszystkie inne zajęcia, biegnę do ogrodu i pracuję dopóki nie padnę (lub dopóki się nie ściemni). I tak co dzień. Na szczęście w tym roku mogę sobie powiedzieć: spokojnie, przecież to dopiero luty, więc... chyba jednak zdążę. Zostawiłam więc dzisiaj żywopłot na wpół przycięty i relaksuję się, układając wiosenną martwą naturę. A wiosna... zbliża się wielkimi krokami. A może już przyszła?
Zdaję sobie sprawę, że wciąż mamy karnawał, ale pogoda jest iście wielkanocna :)
piękna martwa natura ;)
OdpowiedzUsuńale,ale, ona wcale nie taka martwa!
pogoda sprzyja więc spokojnie, ze wszystkim zdążysz :)
pozdrawiam!
W tym roku na szczęście na wszystko jest więcej czasu niż w ubiegłym, kiedy zima była taka długa. Mam nadzieję, że wiosna już nie odpuści. Pozdrawiam!
UsuńPrzepiękne, świetliste zdjęcia. Bardzo lubię do Ciebie zaglądać:).
OdpowiedzUsuńZima rzeczywiście jakoś szybko się rozpuściła a że tegoroczna Wielkanoc wypada późno, czasu jest na prawdę dużo. Wilk Ci nie pomaga?;)
Wilk? Oczywiście pomaga - jest świetny w rozkopywaniu kretowisk ;)
UsuńPozdrawiam!
Piękne zdjęcia :) a przebiśniegi urocze, niesamowite są te kwiaty. Zawsze co roku zadziwia mnie jak szybko i konsekwentnie kwitną mimo różnej pogody.
OdpowiedzUsuńJa też je bardzo lubię i cieszę się, że dobrze im w moim ogrodzie.
Usuń