Wyłożona kamieniami mała studzienka na skraju lasu. Wodopój dla strudzonego.
Znalazłam podczas spaceru o wschodzie słońca. Ciągle jeszcze odkrywam ścieżki prowadzące do nowych miejsc.
my spacerując po beskidzie sądeckim też czasem spotykamy takie studzienki, mój M nie pozwala mi pić z nich, bo są dla zwierząt, na przykład krów pędzonych po drodze i mogą byc zródłem chorób odzwierzęcych.. brrr, ale dla mnie mieszczucha wygladają bajkowo ..
Ta nie jest dla zwierząt, o czym świadczy filiżanka i garnuszek, a także ławeczka nieopodal. Ale ja też bym się z niej raczej nie napiła - na dnie żyją kijanki :)
Taki garnuszek, zawsze nosilam przytroczony do plecaka. W czasach , gdy chodzilam po gorach, nie bylo plastikowych butelek, puszek , wiec bywalo, ze sie pilo wode ze zrodelek studzienek..
my spacerując po beskidzie sądeckim też czasem spotykamy takie studzienki, mój M nie pozwala mi pić z nich, bo są dla zwierząt, na przykład krów pędzonych po drodze i mogą byc zródłem chorób odzwierzęcych.. brrr, ale dla mnie mieszczucha wygladają bajkowo ..
OdpowiedzUsuńTa nie jest dla zwierząt, o czym świadczy filiżanka i garnuszek, a także ławeczka nieopodal. Ale ja też bym się z niej raczej nie napiła - na dnie żyją kijanki :)
UsuńTakie źródełka są magiczne. Jak czas, który był przed nami i będzie po nas.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
m.
Taki garnuszek, zawsze nosilam przytroczony do plecaka. W czasach , gdy chodzilam po gorach, nie bylo plastikowych butelek, puszek , wiec bywalo, ze sie pilo wode ze zrodelek studzienek..
OdpowiedzUsuńLubię takie garnuszki, ich widok i wspomnienie dzieciństwa, gdy zawsze gdzieś tam w tle był ten garnuszek, budzą we mnie odrobinę ckliwości.
OdpowiedzUsuń