poniedziałek, 1 kwietnia 2013
Wiosenny piknik na leśnej polanie
Dobrze, przyznaję - w tym roku piknik w lany poniedziałek to może być tylko primaaprilisowy żart...
Chodzi mi ostatnio po głowie pewna książeczka z dzieciństwa. Za moich szkolnych czasów (zamierzchłych) była na liście lektur uzupełniających w którejś z początkowych klas i można ją było wypożyczyć ze szkolnej biblioteki. Biblioteka mieściła się w suterenie, było to długie i dosyć ciemne pomieszczenie z wysokimi regałami wypełnionymi książkami obłożonymi szarym papierem pakowym. Pod niewielkim oknem stało biurko pani bibliotekarki, a książki miały w większości pożółkłe kartki. Mogłabym również napisać, że w powietrzu unosił się delikatny zapach stęchlizny, ale prawdę mówiąc, tego moja pamięć nie zachowała. Książka, o której myślę nosi tytuł "Nad dalekim, cichym fiordem..." i ponad 100 lat temu napisała ją pani Agot Gjems-Selmer. Opowiada o życiu pewnej rodziny na dalekiej północy Norwegii. Właściwie zapamiętałam tylko jeden rozdział - o czekaniu na wiosnę (teraz jest już chyba jasne, dlaczego ta książka przyszła mi na myśl), a ściślej - o zabawie w wiosenny piknik.
Kiedy zima trwa już bardzo długo i wszyscy są nią bardzo zmęczeni; kiedy światła zaczyna przybywać, ale ziemia wciąż jest przykryta grubą warstwą śniegu i lodu; kiedy wszyscy marzą o kwiatach i zielonej trawie, ale wiedzą, że jeszcze długo przyjdzie im na nie poczekać - wtedy mama wyciąga zielony obrus, rozstawia na nim różne przysmaki i wszyscy udają, że są na pikniku na zielonej leśnej polanie... Całkiem niezły patent, prawda?
Tak sobie pomyślałam i stworzyłam w domu namiastkę wiosennego lasu za pomocą: małego świerku w doniczce (bożonarodzeniowa choinka), tui "Szmaragd" kupionych z zamiarem posadzenia w ogrodzie, wierzbowych i brzozowych gałązek, które już zdążyły wypuścić listki w wazonie, sadzonek rukoli oraz doniczkowych hiacyntów i żonkili. A w roli piknikowych smakołyków wystąpiły wielkanocne wypieki.
Spróbujcie tego w domu - to jedyny wiosenny piknik możliwy do zorganizowania w najbliższym czasie. Przepraszam, że nie kończę optymistycznym akcentem ;)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Przepiekne wypieki , mimo swiatecznego objedzenia mam na nie chrapke
OdpowiedzUsuńWiosna, wiosna, ach to TY??;)
OdpowiedzUsuńWspaniałe babeczki i piękny wiosenny stół:))..ja też piekłam,nie ma lepszych wypieków niż domowe,,pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńNiestety, wiosna tylko na stole. Dzisiaj znów śnieży...
OdpowiedzUsuń