czwartek, 29 listopada 2012

Paproć i lilie. Świąteczne wianki i girlandy z papieru. ZRÓB TO SAM

Dziś druga odsłona cyklu przedświątecznego. Poprzednio zrobiliśmy razem (mam nadzieję):

- papierowe choinki (link),

a dzisiaj  proponuję świąteczne wianki i girlandy. Wianki są świetnym sposobem na stworzenie odświętnego klimatu w domu, choć pewnie wiele osób sądzi, że są zbyt trudne do samodzielnego wykonania, albo wymagają zgromadzenia ogromnych ilości materiałów. Nic bardziej mylnego. Wianek, który przedstawiam poniżej jest w zasięgu każdej pary rąk i jestem przekonana, że w każdym domu znajdą się materiały potrzebne, żeby go stworzyć.

Zapraszam!

Propozycja 1. Wianek z papierowych paproci













Pomysł na ten wianek przyszedł mi do głowy podczas spaceru po lesie. Bardzo lubię paprocie, ale ciężko je zachować w jakiejkolwiek innej formie, niż zasuszone na płasko w książce, no i musi to być wielka księga. (Przy okazji przypominam, że wiele paproci to gatunki chronione - tych oczywiście nie zbieramy pod żadnym pozorem).  Ale liść paproci to kształt bardzo łatwy do wycięcia z papieru - i tu otwierają się przed nami zupełnie nowe możliwości :). 
Polecam do zrobienia tego wianka papier pakowy albo jakikolwiek jednokolorowy. Nada się też zwykły biały papier do drukarki.


1. Wycinamy z papieru trójkąty o wysokości ok. 20 cm i długości podstawy ok. 9cm i składamy je na pół.
2. Z trójkąta wycinamy liść paproci: ścinamy podstawę pod kątem i wykonujemy równoległe nacięcia pod kątem do grzbietu. Końce powstałych wypustek zaokrąglamy.



3. Liść lekko rozkładamy. Na mój wianek potrzebowałam ok. 30 liści.
4. Z kartonu (można przeprowadzić mały recykling i użyć kartonu z jakiegoś opakowania) wycinamy podstawę wianka. Nie powinna być zbyt szeroka, bo trudno ją będzie ukryć. Wystarczy 3-4 cm szerokości.


5. Mocujemy liście na podstawie. Najwygodniej użyć zszywacza. Liście przypinamy bliżej zewnętrznego brzegu.
6. Dodajemy kolejne liście, układając je cały czas w tym samym kierunku.


7. Kontynuujemy, tworząc cały zewnętrzny okrąg liści.
8. Następnie przypinamy liście bliżej wewnętrznego brzegu, tworząc drugi okrąg. Cały czas układamy liście w tym samym kierunku.




9. Tak wygląda skończony wianek. Teraz możemy go w dowolny sposób udekorować, np. przypinając ususzone owoce róży, jarzębiny, głogu, żołędzie, orzechy itp. Ja dodałam czerwoną tasiemkę.














A tak przedstawia się wianek w świątecznej stylizacji:




Propozycja 2:  Papierowe lilie - wianek albo girlanda




Lilia to bardzo wdzięczny kwiat i łatwo go wymodelować z papieru. Być może lilie nie są czymś, co w oczywisty sposób kojarzy się z Bożym Narodzeniem, ale czy słusznie? Biała lilia to symbol Matki Bożej, a bez niej Boże Narodzenie to byłaby przecież zupełnie inna historia...

Wybaczcie, ale w tym przypadku nie będzie zdjęć krok po kroku, a tylko opis.
Do wykonania lilii oczywiście można użyć dowolnego papieru, ale jestem zdania, że jedynym słusznym wyborem jest biały papier.



 





















1. Wycinamy lilię. Można użyć powyższego szablonu, albo wyciąć kwiaty na oko, z 1/3 koła (tak zrobiłam).
2. Wzdłuż linii przerywanych zaginamy i sklejamy, tworząc lejkowaty kształt. 
3. Płatki wywijamy na zewnątrz na ołówku (podobnie jak wykonując choinki w zeszłym tygodniu) - i lilia gotowa.

Teraz mamy nieskończenie wiele możliwości. Lilie można przykleić do kartonowej podstawy wianka. Najlepiej użyć dwustronnej taśmy klejącej. Do wianka dodałam również małe gałązki z owocami dzikiej róży (przypięte zszywaczem). W środki kwiatów też włożyłam owoce dzikiej róży, nawleczone na nitkę. Drugi koniec nitki przeciągnęłam na spodnią stronę kartonowej podstawy i przykleiłam taśmą klejącą. Na koniec dodałam czerwoną wstążeczkę.










Inny pomysł z użyciem papierowych lilii to girlanda/kwitnąca gałąź. Wygięłam gruby drut, okleiłam go paskami papieru i przyczepiłam papierowe lilie i listki. (Brzmi prosto, ale polecam ten projekt osobom o nieco większych niż minimalne zdolnościach manualnych). Można też przyczepić kwiaty do prawdziwej gałęzi, albo... Wyobraźnia na pewno podpowie wam jeszcze wiele innych pomysłów :).




Miłej i twórczej zabawy!

środa, 28 listopada 2012

Diabeł tkwi w szczegółach, a w prostocie tkwi piękno

Dziś mam tylko jedno zdjęcie, a w dodatku nie mojego autorstwa. Natrafiłam na nie wczoraj szperając w Internecie i tak mnie zauroczyło, że postanowiłam się nim podzielić. Pomysł jest bardzo prosty, właściwie nawet banalny. A jednak całość jest po prostu piękna.


Źródło: www.husohem.se






































Nie mówmy o tym, jakie krzesła, co na stole. Grunt, że wszystko świetnie się razem komponuje. Mnie zachwyciła ta prosta dekoracja nad stołem. Zabawne, bo zdjęcie pochodzi ze szwedzkiego magazynu, a w ten właśnie sposób dekorowali swoje domy nasi przodkowie, zanim do Polski trafiła choinka (zwana dzisiaj tradycyjną). Jodłowa gałąź pod sufitem. I jabłka, też bardzo tradycyjne. I symboliczne. Właściwie mogłabym ten pomysł wypróbować w swoim domu, bo "tradycyjnej choinki" mieć nie będę. Na to, jak zagospodarować przestrzeń nad stołem, mam co prawda jeszcze parę innych pomysłów, ale ten ma wielką zaletę: prostotę i łatwość wykonania.

Już jutro zapraszam na kolejne "zajęcia praktyczne". Będziemy robić wianki (i nie tylko).
Miłego dnia!

wtorek, 27 listopada 2012

Znów garść świątecznych inspiracji

Tym razem jednak nie z papieru, ale z lasu. Jakoś nie mogę się już uwolnić od tego klimatu.
Szyszki świerkowe pomalowałam na biało. Mam kilka pomysłów, co z nimi zrobić. Na razie rzuciłam po prostu na tacę.







Mój kociak co prawda nie ma z lasem wiele wspólnego, za to w świąteczny klimat wpisuje się całkiem nieźle.




niedziela, 25 listopada 2012

W niedzielę...

Tak było dzisiaj. Ostatnia już pewnie górska wycieczka tej jesieni. Pusty szlak. Panorama Tatr ponad morzem mgieł. Tajemniczy las, porosty kapiące z gałęzi świerków. I wciąż ciepłe promienie słońca.










sobota, 24 listopada 2012

Uuufff... Behind the scenes

Skończyłam dziś przygotowywać moją akcję przedświąteczną. Wszystkie ozdoby są już zrobione i obfotografowane: w trakcie i po skończeniu, i w bożonarodzeniowych stylizacjach. Wpisy są już napisane i znajdują się na serwerach Bloggera, harmonogram opublikowania ustalony, więc nawet gdyby się waliło i paliło (czego nie przewiduję, przewiduję za to inne zajęcia przedświąteczne) będziecie mogli je zobaczyć. A po rekordowej liczbie wejść na wpis o choinkach sądzę, że to był strzał w dziesiątkę. Chyba nie muszę dodawać, że bardzo mnie to cieszy. Wpisy z instrukcjami wykonania dekoracji będą się ukazywać co tydzień o godz. 8.00. Oczywiście w czwartki - zgodnie z zapowiedzią.

Muszę przyznać, że przygotowanie tego cyklu wymagało jednak pewnej ekwilibrystyki. Stąd to "uuufff"  w tytule. O ile samo robienie ozdób to miłe zajęcie, w sam raz na jesienne wieczory, o tyle dokumentacja fotograficzna to już był twardy orzech do zgryzienia. Wieczorem nie można, bo nie ma światła, po południu nie można, bo też nie ma światła; zostają tylko poranki. A te, jak wiadomo są zawsze zbyt krótkie, ale jakoś udało mi się wszystko ogarnąć. Szkoda, że nie przygotowałam tego latem ;). Jednak myślę, że warto było trochę się pogimnastykować. Wspólne tworzenie na pewno łagodzi obyczaje, więc niech to będzie taki mój mały wkład w pokój na świecie ;).

Poniżej kilka ujęć "od kuchni" z mojej "sesji zdjęciowej". Jedyne miejsce w moim domu, gdzie w takie ponure dni jest trochę światła. No cóż, jak się nie ma utalentowanego fotografa i profesjonalnego studia pod ręką, to trzeba sobie radzić, jak się da :).

Teraz wszystkie ozdoby zostały zostały jeszcze chwilowo pochowane, a ja mogę na jakiś czas opuścić te świąteczne klimaty.



































A poza tym... Znowu zakwitła moja cytryna. Cytryna skierniewicka. Rozsiewa wokół siebie cudowny zapach. A pachnie... herbatą jaśminową. Miłego dnia!

czwartek, 22 listopada 2012

Choinka z papieru krok po kroku. ZRÓB TO SAM NA ŚWIĘTA

Dziś, zgodnie z obietnicą, pierwsza odsłona mojego cyklu przedświątecznego "Świątecznie-własnoręcznie". Przypominam: wykonujemy - własnymi rękami - ozdoby i dekoracje świąteczne z papieru. Co tydzień przedstawiam jedną lub dwie propozycje z instrukcją wykonania krok po kroku. Na rozgrzewkę coś łatwego - choinka. A właściwie dwie choinki, pierwsza jest łatwa, a druga jeszcze łatwiejsza (pokażę ją na końcu).
A więc do dzieła!

(Jak widać na poniższym zdjęciu, dekoracje bożonarodzeniowe wcale nie muszą być czerwono-zielone. Równie dobrze mogą być pastelowe, a nawet w różyczki).














Przepis na 4 choinki :)

Potrzebne będą:
- papier (polecam papier pakowy)
- nożyczki
- klej do papieru lub zszywacz
- ołówek


1. Wycinamy z papieru cztery koła o różnej wielkości (największe polecam odrysować od sporej tacy). Składamy je dwukrotnie na pół i rozcinamy na ćwiartki.
2. Do zrobienia choinki użyjemy jednej ćwiartki z każdego koła.


3. Z każdej ćwiartki formujemy stożek i sklejamy go klejem (osoby mniej pedantyczne mogą użyć zszywacza).
4. W stożkach od dołu wykonujemy nacięcia. W największym co ok. 1 cm, w mniejszych nieco gęściej.




5. Końce powstałych wypustek wycinamy w ząbki. 6. Każdą wypustkę zakręcamy na ołówku.


7. Tak wygląda stożek po zakręceniu wszystkich wypustek. Powtarzamy czynności 4-6 z pozostałymi stożkami.
8. Nakładamy stożki na siebie i choinka gotowa. Teraz z pozostałych ćwiartek kół możemy uformować kolejne trzy choinki.

Jednak oczywiście:



9. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby choinka miała więcej "pięter" niż cztery. Można też zamiast całych stożków stosować stożki ścięte.
10. Tak wygląda moja choinka "sześciopiętrowa".
Planowałam jeszcze choinki "ośnieżyć" farbą w sprayu, ale z powodu "problemów technicznych" wzięłam farbę z puszki i rozpyliłam za pomocą starej szczoteczki do zębów. Można też namalować białe kropki korektorem.

Im dalej w las, tym więcej drzew...







Oj, zrobiło się zimowo, prawda? W tle domek "z piernika" z zeszłego roku. Już, już prawie miałam dodać na zdjęciu napis "Wesołych Świąt!", ale w listopadzie to jednak byłaby przesada... ;)
Może jeszcze rzut oka na mój las "z lotu ptaka":
























Nigdy jeszcze nie robiłam dekoracji świątecznych w listopadzie, a prawdę mówiąc, w ciągu ostatnich kilku lat prawie w ogóle ich nie robiłam. Ale takie święta przed świętami to jednak całkiem miła sprawa, a w tygodniu przedświątecznym to już co innego będę miała na głowie. Tymczasem miałam niezłą zabawę, zwłaszcza robiąc "sesję zdjęciową" tym zimowym widoczkom. Wam również życzę miłej zabawy!
Na koniec choinka dla leniwych:

1. Dwa arkusze papieru układamy jeden na drugim.
2. Składamy na pół.
3. Wycinamy ząbki i rozkładamy.
4. Jedną z figur rozcinamy do połowy od góry, a drugą od dołu.
5. Wkładamy jedno rozcięcie w drugie. Gotowe :)



















A na sam koniec, albo na koniec końców zapowiedź: za tydzień kilka kolejnych propozycji, a oto jedna z nich:





Koniecznie zajrzyjcie!

wtorek, 20 listopada 2012

Kahvi ja pulla




Kahvi ja pulla. Kawa i drożdżówka. Klasyczna para. Wspomnienia. Ciekawe, czy w Helsinkach spadł już śnieg...

Na przepis na pulle natknęłam się niedawno na "Moich wypiekach", jednym z moich ulubionych blogów kulinarnych. Przepis całkiem niezły, skorzystałam z niego piekąc swoje pulle, ale jedną rzecz muszę sprostować. Spory kawałek swojego dorosłego życia spędziłam w stolicy Finlandii i nie lubię, kiedy rozpowszechnia się nieprawdziwe informacje o tym kraju. Nawet, jeżeli dotyczą one pulli ;). Otóż pulla to nie, jak podaje autorka bloga, fiński słodki chlebek czy warkocz drożdżowy. Nigdy też nie zdarzyło mi się jeść w Finlandii pulli z rodzynkami, choć tu akurat nie mam zastrzeżeń, bo jak wiadomo, ciasto drożdżowe świetnie się z rodzynkami komponuje, a pulla nie jest nazwą jakiegoś konkretnego wypieku. Pulla to po prostu słodka pszenna bułka, czyli - po naszemu - drożdżówka. Każdy więc może sobie wymyślić pullę jaka mu się żywnie podoba i upiec ją o dowolnej porze roku. Jest chyba tylko jedna cecha, która odróżnia fińską pullę od naszej drożdżówki: o ile w Polsce nigdy nie zdarzyło mi się trafić na drożdżówkę z kardamonem, o tyle nie pamiętam, żebym w Finlandii jadła pullę, która by nim nie pachniała. Finowie uwielbiają kardamon. I oczywiście kawę, którą piją non-stop. (Ja akurat jestem zwolenniczką herbaty, a jeśli kawa, to latte macchiato).



Właśnie w tej chwili, pogryzając pullę, obcuję nie tylko z fińską sztuką kulinarną, ale też z fińskim dizajnem - moją latte popijam z kubka sztandarowej fińskiej marki Iittala (dwa i). Iittala w swoich projektach często odwołuje się do przyrody. Wiadomo, że Finlandia lasami i jeziorami stoi, a Finowie kochają swoją przyrodę i są z niej bardzo dumni. (Akurat ten stereotyp jest prawdziwy, choć ta miłość objawia się w dość dziwny, jak na nasze standardy, sposób. Wszyscy moi fińscy koledzy byli myśliwymi - "dziadek polował, ojciec polował, więc ja też poluję" - a niektórzy oddawali się temu zajęciu z naprawdę dużym entuzjazmem i oprócz strzelby posiadali jeszcze psa myśliwskiego. Ale chyba odbiegłam od tematu... ;)). Leśną przyrodą i leśnymi tajemnicami inspirowana jest właśnie seria "Taika", do której należy mój kubek (prezent urodzinowy od brata :)). Zainteresowanych projektami Iittali odsyłam na stronę firmy tutaj, a wszystkich innych do pieczenia pulli. Dom pachnący kardamonem - cudowne!
Miłego dnia!


niedziela, 18 listopada 2012

W niedzielę rano. Oraz zapowiedź cyklu przedświątecznego

Wydoroślałam. Od teraz już tylko biała porcelana, prosta forma i bez zdobień. Ciekawe, jak długo wytrwam w tym postanowieniu?




 A teraz zapowiedź:

(Przed)świątecznie-własnoręcznie

Od tego tematu chyba nie da się już uciec. Tak, idą święta, o czym przypominają nam sklepy, radio, telewizja. Co roku jakby wcześniej. Wiadomo, trzeba zdążyć wszystko sprzedać przed wigilią. I ja, chcąc nie chcąc, również się w ten szał przedświąteczny włączam. A jednak włączając się - protestuję. Protestuję przeciwko komercjalizacji tych najpiękniejszych chwil w roku. Nie chcę wam niczego sprzedawać, ani niczego reklamować. Mam inną propozycję - zamiast kupować kolejne pudła bombek i innych świecidełek, zróbcie świąteczne ozdoby sami. Usiądźcie razem z dziećmi, zaproście przyjaciół i urządźcie twórcze warsztaty. Wykorzystajcie ten czas przed świętami do bycia razem, połączcie przyjemne z przyjemnym, a w wigilię będziecie mieć nie tylko udekorowany dom, ale także miłe wspomnienia. A ja podrzucę wam kilka pomysłów.
Plan jest taki: w każdy czwartek, jaki jeszcze pozostał do świąt, przedstawię na blogu jedną lub dwie ozdoby świąteczne do samodzielnego wykonania, z instrukcją krok po kroku. Po to, żebyście mogli w weekend zebrać się w gronie rodzinnym (lub innym miłym gronie) i spędzić razem trochę czasu w ciekawy i twórczy sposób. Wszystkie ozdoby zrobimy z papieru, niektóre bardzo łatwe, inne dla trochę bardziej zaawansowanych. Nie będą potrzebne żadne "specjalistyczne" materiały, jedynie to, co na pewno już znajdziecie w waszych domach, czyli:
- papier - jakikolwiek, pakowy (z odzysku jak najbardziej się nadaje), kolorowy, do drukarki, do prezentów itd.
- nożyczki
- klej do papieru
- okazjonalnie zszywacz biurowy, taśma klejąca, igła i nitka itp.
- mogą się też przydać naturalne ozdoby, wysuszone owoce jarzębiny albo dzikiej róży, gałązki, szyszki, orzechy.

Start już w najbliższy czwartek (na początek coś łatwego), a teraz uchylam rąbka tajemnicy:



Jeśli uważacie, że ta idea jest warta rozpowszechnienia, oczywiście będzie mi bardzo miło, jeśli zamieścicie ten obrazek na waszych blogach z linkiem do mojej akcji. Miłej niedzieli!












Rozkład zajęć:

22.11.2012 Papierowe choinki

29.11.2012 Świąteczne wianki i girlandy z papierowych lilii i paproci

6.12.2012 Przestrzenna gwiazda origami

13.12.2012 Gwiazda kolczatka

20.12.2012 Podłaźniczka i łatwe bombki z papieru


Aha, skoro przy robótkach z papieru jesteśmy, to przypomniał  mi się ten uroczy teledysk uroczej dziewczyny. Popatrzcie i posłuchajcie, a na pewno zrobi się wam weselej :)




czwartek, 15 listopada 2012

Las w domu - miniaturowe krajobrazy



Las jest moim środowiskiem naturalnym. Las mnie fascynuje i jest dla mnie niewyczerpanym źródłem inspiracji. Do lasu mam tylko parę kroków. Ale dlaczego nie mieć go jeszcze bliżej? Na przykład na wyciągnięcie ręki.
W sensie dosłownym.







































Z ogrodu i z lasu przyniosłam sobie trochę mchu, malutkie siewki drzew i krzaczki borówek, parę kamyków. To wszystko umieściłam w starych słoikach ze szklanymi wieczkami (piwniczne znalezisko), przy czym wieczka stały się denkami. Tak powstały małe, zamknięte ekosystemy. Nie muszę ich nawet podlewać.

Mam je od lata i wciąż mają się nieźle. A kiedy przyjdzie zima, będę mogła odbyć spacer po lesie, nie wychodząc z domu.

Szukam jeszcze maleńkich figurek saren lub jeleni (o wysokości max. 3 cm)... Może ktoś z was natknął się na takie?














P.S. Cieszę się, że pomysł się wam spodobał. Zachęcam do realizacji u siebie. Dopóki nie ma śniegu jeszcze można coś ciekawego przynieść ze spaceru. Pamiętajcie tylko, żeby nie zbierać gatunków chronionych - wiele mchów do nich należy.

wtorek, 13 listopada 2012

Wakacyjne wspomnienia: kino letnie pod jabłonią i koncert pod lipą

Za oknem coraz bardziej szaro, a w sklepach i na blogach coraz bardziej świątecznie. Ale ja, na przekór tym przedwczesnym jeszcze nastrojom, mam inny pomysł. Może już czas powspominać lato? I to, o czym nie udało mi się napisać wcześniej?

Wieczorków filmowych było tego lata kilka. Ekran ze starych prześcieradeł rozwieszony na balustradzie tarasu, projektor i widownia na zgromadzonych pod jabłonią leżakach i ogrodowych fotelach (w sierpniu to już trzeba było uważać, bo możliwość oberwania spadającym jabłkiem nie była czysto teoretyczna, ale na szczęście nikt nie ucierpiał), trochę przekąsek, ciepłe koce - i wieczór filmowy gotowy! Trzeba jeszcze tylko wybrać film, który zadowoli wszystkich zgromadzonych (z tym akurat był największy problem ;)).

Zdjęcia: Maciek z zespołu "Rycerzyki"







Bufet, dla urozmaicenia, zainstalowałam pod modrzewiem:



































Oczywiście warto też zadbać o nastrojową dekorację. Na lipie rozwieszałam lampiony ze słoików.

Jeden z takich wieczorów filmowych uświetnił zespół "Rycerzyki", który właśnie pod lipą zagrał koncert:






















Tutaj próbka ich muzyki:



A teraz uwaga: Rycerzyki grają jutro koncert w Krakowie! Będą towarzyszyć zespołowi Enchanted Hunters w Klubie RE (ul. Św. Krzyża 4). Początek o godzinie 20.00